Więc... Tak. Zawieszam bloga, ale również swoją "twórczość", czyli łatwiej mówiąc pisanie opowiadań. Dość długo nad tym myślałam i doszłam do wniosku, że po prostu potrzebuję przerwy. Ostatnio kompletnie nie mam weny, a pisanie nowych rozdziałów stało się dla mnie niemiłym obowiązkiem. Nie wiem czy wrócę do NEW, ale mam szczerą nadzieję, że tak, ponieważ spodobało się paru osobom, a również stosunkowo mnie samej.
ALE TO NIE WSZYSTKO...
Po przerwie od pisania (nie mam pojęcia ile ona potrwa... miesiąc? Dwa? Więcej?) wszystkie moje opowiadania będą publikowane na moim koncie na Tumblrze, a dodatkowo przeniosę tam także wszystkie dotychczas napisane rozdziały (całe Time For a Change oraz pierwsze rozdziały Never Endind Work).
Na pewno udostępnię tutaj link do mojego profilu!
Mi też jest trochę smutno, że przestaję pisać, ale po prostu nie chcę Was zaniedbywać przez mój brak pomysłów.
Więc co Wam pozostaje?
a) Możecie w komentarzu lub z zakładce "informowanie o nowych postach" wrzucić link do swojego profilu na dowolnym portalu społecznościowym itp., a ja napiszę do Was, gdy tylko zacznę znów coś tworzyć, a także podam link do mojego konta na Tumlbrze;
b) Możecie zwyczajnie zaglądać co jakiś czas na bloga i szukać informacji o zakończeniu przerwy;
c) Możecie mnie totalnie olać i zjechać za takie zachowanie:)
Wybór należy do Was! ♥
Dziękuję, że tak miło przyjęliście pierwsze części NEW i... Do zobaczenia! ~Paula xx
P.S. Jeśli ktoś jeszcze tego nie zrobił, a chce bardziej zapoznać się z moją twórczością, zapraszam na moje poprzednie opowiadanie (skończone) ----> Time For a Change (klik)
wtorek, 25 marca 2014
środa, 12 marca 2014
Rozdział 3 - Coś niespodziewanego
Od Pauli: Rozdział jest trochę wcześniej niż powinien (z czego osobiście jestem zadowolona), ale nie wiem czy przez to nie jest trochę nidporacowany... OCENIAJCIE! xx
COŚ NIESPODZIEWANEGO
Anonimowy napisał(a)
Dasz radę Cris. Wierzymy, że jesteś silna x
Dasz radę Cris. Wierzymy, że jesteś silna x
Anonimowy napisał(a)
Czekamy na anegdoty z nowej pracy
Czekamy na anegdoty z nowej pracy
BeingCool napisał(a)
Wiem, przez co przechodzisz. Potrzebujesz pieniędzy, więc zrobisz wiele, aby je otrzymać. Mam świadomość, że w takiej sytuacji potrafi człowiekowi odbić. Nie rób nic głupiego.
Pozdrawiam xx
Wiem, przez co przechodzisz. Potrzebujesz pieniędzy, więc zrobisz wiele, aby je otrzymać. Mam świadomość, że w takiej sytuacji potrafi człowiekowi odbić. Nie rób nic głupiego.
Pozdrawiam xx
ElyyCy napisał(a)
Koniecznie napisz jak się bawisz w swojej pracy!!!
Koniecznie napisz jak się bawisz w swojej pracy!!!
PercyMKs napisał(a)
Bycie opiekunką jest słodkie i uczy paru fajnych rzeczy
Bycie opiekunką jest słodkie i uczy paru fajnych rzeczy
Anonimowy napisał(a)
Czy tylko ja mam wrażenie, że Cris nie rzuci tej pracy nawet z powodu chamskiego szefa?
Czy tylko ja mam wrażenie, że Cris nie rzuci tej pracy nawet z powodu chamskiego szefa?
Kiedy Cristina pewnego ranka przeczytała parę komentarzy dotyczących ostatniego postu, bez zawahania uznała, że musi dodać coś nowego. Aby nie robić nic na siłę i zbyt szybko, zanim zaczęła pisać, sięgnęła po odpowiednie naczynie i tradycyjnie zrobiła swoją ulubioną kawę. Wróciła do swojej sypialni i siadając na łóżku, postawiła napój na szafce obok.
Cristina umarła już pierwszego dnia pracy, jednak powróciła
Ile ja jestem tą opiekunką? Tydzień? Dwa? Mniej? Nie bywam tam
codziennie, a uwierzcie, bardziej zniechęcić mnie do dalszej pracy się nie
dało. Już pierwszego dnia wyrzucił mnie z domu, kiedy do niego wrócił.
Dosłownie! Wyobraźcie sobie najgorszy sposób, w jaki ktoś może powiedzieć Wam
„wiesz co, idź sobie”. Nie będzie to „przepraszam, ale jestem dziś zmęczony/a,
zadzwonię później to pogadamy; nie złość się, proszę, wszystko ci wynagrodzę”,
a tym bardziej nie usłyszymy również „jest mi przykro, ale potrzebuję teraz
czasu dla siebie; nie chcę cię wyrzucać, bo przecież nie wypada, po prostu nie
chciał(a)bym, abyś przy tym wszystkim był/a”
Więc co Cristina usłyszała?
„Myślę, że już czas na ciebie”
Pierwszego dnia. W czasie, kiedy oboje powinniśmy przedstawić się z jak najlepszej stronie. On wyskakuje z takim tekstem. Od tak.
Pierwszego dnia. W czasie, kiedy oboje powinniśmy przedstawić się z jak najlepszej stronie. On wyskakuje z takim tekstem. Od tak.
Uważacie, że to wcale nie zdenerwuje? Że nie jest to zdanie, którego
najbardziej nie chcielibyście usłyszeć? Że dałoby się powiedzieć coś jeszcze
bardziej chamskiego i nie na miejscu?
Błagam Was! Zastanówcie się… Czy naprawdę bardziej zdenerwowała by Was
niecenzuralna wypowiedź albo po prostu „wynoś się”? (co właściwie usłyszycie
tylko po kłótni, dlatego to Was już nie wkurzy; bardziej będziecie źli przez
wcześniej wymienioną kłótnię). Gwarantuję Wam, że nie ma nic gorszego!
Dużo osób prosi o to, żebym opisywała, co dzieje się w tym piekle, ale
szczerze nie chciałabym tego robić (napisała Cris w poście, który dotyczy
właśnie jej pracy). Chętnie będę szukała jakichś innych tematów.
Ej, a co z Wami? Pracujecie już gdzieś? Co studiujecie? Napiszcie coś o
sobie, czemu tylko ja mam zanudzać Was swoim życiem?
Dziewczyna przeczytała tekst parokrotnie i uznając go za
poprawny opublikowała. Dokończyła swoją kawę, po czym odniosła naczynie do
kuchni i umieściła w zmywarce. Dziś leniwe środy-wykłady zaczynają się o
siódmej rano i kończą już o dziesiątej. Pozostaje prawie cały dzień na
poleżenie w łóżku i poobijanie się.
No chyba, że właśnie otrzymujesz SMS’a od pana Malika z
jednoznaczną treścią.
„Odbierz Cat ze szkoły za godzinę, róg Green Street, sala 12,
i zaprowadź ją do domu. Klucze są w skrzynce na listy. Będę po 14”
Cristina naprawdę miała ogromną ochotę odpisać proste „nie”.
Miała dość. Czy tak trudne jest dopisanie chociaż jednego „proszę”?!
Trzymała przez kilka minut telefon w dłoniach i patrzyła na
niego wściekła. Po chwili rzuciła nim tak, że wylądował na miękkim materacu
łóżka. Warknęła cicho, po czym skierowała się do łazienki, aby nałożyć
delikatny makijaż. Przecież nie wyjdzie do miasta wyglądając jak zombie, no nie?
Dziś postawiła na błękit. Czarne rzęsy, jasnoniebieski cień,
trochę pudru i różowy błyszczyk. Ciemne jeansy oraz prawie biała koszula z
czarnymi detalami. Wredota-Malik, bo już chyba tylko tak może nazywać ojca
Catherine, użył swojego mózgu przynajmniej raz informując ją godzinę wcześniej
o potrzebie odebrania Catherine. Cristine naprawdę była pod wrażeniem… Tego jak
dobrze wyszło jej dobranie dzisiejszej stylizacji, nie zachowania pana Malika.
Już myśleliście nie wiadomo co, hę? Ha.
Dziewczyna opuściła swoje małe mieszkanie i skierowała się
na najbliższy przystanek autobusowy. Miała trochę więcej czasu, więc gdyby
wybrała metro, byłaby na miejscu zdecydowanie za wcześnie.
Kiedy odpowiedni pojazd się zatrzymał, studentka wsiadła do
środka razem z innymi i zajęła miejsce obok okna. Wyjęła z torebki słuchawki i
relaksowała się słuchając po drodze swojej ulubionej muzyki. Nie była zdziwiona
z powodu małej ilości korków, ponieważ o tej porze na drodze nie znajduje się
raczej wiele samochodów. Po około piętnastu minutach wysiadła na najmniej
oddalonym od szkoły Catherine przystanku i wciąż ze słuchawkami w uszach wolnym
krokiem przeszła do wskazanego wcześniej przez mężczyznę miejsca. Zerknęła na
zegarek w telefonie, po czym niepewnym krokiem udała się pod salę, w której Cat
zapewne miała lekcje. Zauważyła innych rodziców, przez co zestresowała się
nieco i dla bezpieczeństwa stanęła kawałek od nich. Wyłączyła muzykę chowając
tym samym komórkę, kiedy zadzwonił dzwonek. Z sal obok powoli zaczęły wychodzić
dzieci w podobnym wieku co Cat, jednak drzwi z numerem dwanaście wciąż
pozostawały zamknięte. Dopiero po dłuższej chwili parę niziutkich dziewczynek
wybiegło na korytarz, żeby przywitać się ze swoimi mamami.
Cris naprawdę uważała się za cierpliwego człowieka, jednak
nie przesadzajmy. Miała wrażenie, iż mała blond główka nigdy nie wyłoni się z
klasy. Zastanawiała się nawet czy nie pomyliła sali, ale po sprawdzeniu
wiadomości, gdzie wyraźnie napisane było „sala 12”, powracała wzrokiem do
uchylonych drzwi.
Minutę później pojawiła się w nich wysoka kobieta w
okularach. Rozglądnęła się na prawo i lewo ewidentnie kogoś szukając, jednak
już po chwili wróciła do środka, a Cris mogła usłyszeć jak mówi głośno:
-Nie ma jeszcze twojego taty, Catherine. Musisz poczekać, aż
przyjedzie, bo nie wypuszczę cię dopóki z nim nie porozmawiam. To samo tyczy
się ciebie i twojej mamy, Lucy.
Rudowłosa dziewczyna zawahała się. Przygryzła nerwowo wargę,
po czym niepewnym krokiem skierowała się w stronę sali. Przekroczyła próg i od
razu zauważyła dwie zapłakane dziewczynki, z czego jedną była córka pana
Malika. W tym samym czasie do pomieszczenia wbiegła zdyszana kobieta w
rozpiętym płaszczu. Natychmiast zatrzymała się widząc to samo, co Cristine. Podeszła
do drugiej ciemnowłosej dziewczynki po czym kucnęła na jej wysokości i zaczęła
coś mówić.
-Cris-wyszeptała Catherine pociągając czerwonym noskiem.
Podeszła do dziewiętnastolatki jakby to,
że to ona jest tu dzisiaj zamiast jej taty było czymś naturalnym i
łapiąc ją za rękę odwróciła się do swojej nauczycielki.-To jest Cristina-powiedziała
cicho.
-Mogę wiedzieć kim pani dokładnie jest?-spytała kobieta w
okularach.-Wiele razy widziałam innych mężczyzn odbierających Catherine, ale
jeszcze nigdy nie zjawiła się tutaj żadna kobieta.
Cris puściła rączkę Caty, po czym podała dłoń nauczycielce
przedstawiając się.
-Cristina Ambler-rzekła.-Jestem… znajomą pana Malika,
poprosił mnie dzisiaj o przysługę.
-W takim razie przepraszam, mój błąd. Nazywam się Natalie
Andrews, jestem wychowawczynią Cat-pani Adrews uścisnęła lekko dłoń studentki.
Czy to tylko Cris była jakaś głupia, czy nikt nie wiedział o
co tutaj chodzi?
-Przejdźmy proszę do rzeczy-odezwała się nauczycielka
dziewczynek odchrząkując.-Pani Ambler, to jest mama Lucy, pani
Weatherley-kobieta w płaszczu podała Cris z szacunkiem rękę.-Dzisiaj na mojej
lekcji doszło do niemiłego zdarzenia. Mianowicie, Lucy zaczęła przezywać
Catherine oraz wypominać jej w kpiący sposób brak matki. Szczerze, nie wiem
skąd ośmioletnia dziewczynka zna takie słownictwo-Natalie westchnęła głęboko, a
Cris w pewnym sensie ulżyło słysząc, że to nie Cat zawiniła.-Jednak Catherine
również nie pozostaje bez winy. Kiedy usłyszała słowa swojej koleżanki zaczęła
ciągnąć ją za włosy i uderzyła lekko w brzuch, na szczęście nie było to nic
poważnego. Rozmawiałam już z dziewczynkami i obie żałują swojego
zachowania-kobieta na tych słowach zakończyła swoją krótką mowę.
I Lucy, i Cat miały spuszczone głowy i wyglądały na nieco
przestraszone. Crisina szczerze nie do końca mogła uwierzyć w słowa
nauczycielki. Nigdy nie przypuściłaby, że Catherine mogłaby zachować się w ten
sposób. Uważała ją raczej za spokojne dziecko.
-Najmocniej przepraszam za zachowanie mojej córki-jako
pierwsza odezwała się zdenerwowana pani Weatherley.-Na pewno porozmawiamy o tym
w domu-dodała rzucając Lucy piorunujące spojrzenie.-Lucy, chcesz coś powiedzieć
swojej koleżance?
Dziewczynka nie uniosła nawet swojej główki. Splotła palce
swoich dłoni i przez cały czas wpatrywała się w podłogę.
-Przepraszam-wyszeptała. Kiedy jej mama szturchnęła ją
leciutko przekazując, że powinna dodać coś jeszcze, kontynuowała:-Jest mi
głupio i już nigdy nie będę cię przezywała.
Catherine patrzyła smutno na dziewczynkę wsłuchując się w
jej słowa.
-Cat...-Cristina napomknęła cicho.
-Przepraszam, że ciągnęłam cię za włosy… i że cię
uderzyłam-powiedziała niepewnie. Obie dziewczynki spojrzały na siebie przez
ułamek sekundy, jednak żadna z nich się nie uśmiechnęła. Sytuacja była dość
niezręczna, a już zwłaszcza dla dziewiętnastoletniej dziewczyny, która najwyżej
mogła być na miejscu jednej z ośmiolatek, a nie w roli odpowiedzialnej za jedną
z nich osoby.
-Musiałam odnotować zachowanie dziewczynek w postaci uwagi,
którą będzie musiał podpisać rodzic-dodała na koniec Natalie.-Naprawdę mam
nadzieję, iż był to jednorazowy wybryk. Obie dziewczynki są bardzo inteligentne
i osiągają świetne wyniki w nauce.
Wszyscy mieli ochotę zakończyć już tą sprawę i opuścić
klasę. Kiedy Cristina i pani Weatherley podziękowały nauczycielce oraz
pożegnały się, razem z ośmiolatkami opuściły salę. Catherine skierowała się w
stronę szatni prowadząc za sobą niemo swoją opiekunkę.
Cristina naprawdę nie wiedziała jak zacząć rozmowę. I czy
naprawdę powinna ją zaczynać? Może to rola jej ojca? Czy wystarczyłoby tylko
parę zdań?
Gdy blondynka założyła swoją jasną kurtkę, czapkę oraz szarą
chustkę trzymając się blisko starszej dziewczyny opuściła budynek. Obie szły w
ciszy, ponieważ żadna nie wiedziała, co tak naprawdę wypada w takiej sytuacji
powiedzieć. Zresztą, to przecież Cris powinna zacząć, tak to jest napisane w
tych psychologicznych książkach? Powinna zacząć, żeby Cat nie myślała, że nie
jest na nią zła.
A była zła?
-Dlaczego to zrobiłaś, Cat?-spytała Cristina. Boże, brawo za
oryginalność, Cris.
Dziewczynka wzięła głęboki oddech, po czym zaczęła bawić się
swoim rękawem.
-Dlaczego ty po mnie przyszłaś?-Caty odezwała się tak, jakby
ignorowała pytanie dziewiętnastolatki. Cris poczuła się trochę niezręcznie…
Może dziewczynka wolała, żeby to tato był przy niej podczas tej rozmowy?
-Twój tatuś mnie poprosił, żebym dzisiaj odebrała cię ze
szkoły-odpowiedziała Cristina. Złapała rączkę blondynki, aby czuć się
bezpieczniej przechodząc z nią przez jezdnię. Dom pana Malika nie był daleko,
dlatego mogły pozwolić sobie na krótki spacer.
-Nie mówił mi o tym. Myślisz, że to dlatego, że już mnie nie
kocha?-Catty spytała smutniejąc jeszcze bardziej z sekundy na sekundę.
-Nie!-studentka zaprotestowała jednoznacznie.-Nie, skąd ci
to w ogóle przyszło do głowy?
-Lucy powiedziała, że gdyby tatuś mnie kochał to miałabym
też mamusię.
Serce rudowłosej dziewczyny pękło na milion małych
kawałeczków słysząc te słowa. Nigdy, naprawdę nigdy nie pomyślałaby, że ktoś
może mówić tak okrutne rzeczy, w dodatku do ośmiolatki.
-Catherine, to w żadnym wypadku nie działa w ten
sposób-rzekła Cris.-Tatuś kocha cię nad życie i jesteś dla niego najważniejsza.
To, że wychowuje cię sam, wcale nie sprawia, że jesteś gorsza od innych. On ma
teraz dużo pracy, a ja jestem po to, żeby pomagać mu właśnie w takim momencie
jak ten-starała się wytłumaczyć, kiedy powoli dochodziły do swojego
celu.-Jesteś wspaniałą dziewczynką i nie ma osoby, która by cię nie pokochała.
-Tak myślisz?-odezwała się niepewna blondynka.
-Właśnie tak myślę-powiedziała Cristina uśmiechając się
lekko w stronę małej uczennicy. Podeszła do skrzynki i używając swojej
szczupłej ręki, wyjęła z niej zapasowe klucze. Otworzyła furtkę i razem z
dziewczynką weszła do małego ogródka. Podeszła do drzwi i zatrzymała się na
chwilę oglądając klucze, które trzymała w dłoni. Dwa wyglądały identycznie,
więc jedynym wyjściem było wypróbowanie najpierw jednego, a później drugiego.
Pech odezwał się do rudowłosej dziewczyny po raz drugi w najbliższym czasie,
ponieważ klucz, który wybrała jako pierwszy, oczywiście nie pasował do zamka.
Studentka nie przejęła się tym jednak tak bardzo i otwierając w końcu drzwi za
użyciem odpowiedniego narzędzia, wpuściła do domu Catherine, a następnie sama
weszła do środka.
Teraz byłą pewna, że nie czuła złości do dziewczynki.
Szczerze, było jej trochę żal tego, że musiała nasłuchać się takich
nieprzyjemnych słów. Bo zwykłe słowa mogą naprawdę ranić i Cris dobrze o tym
wiedziała.
piątek, 7 marca 2014
Rozdział 2 - Pierwsze nadgodziny
Od Pauli: Sama jestem niezadowolona z tego, że tak późno dodaję rozdział :c Miałam chyba dwa naprawdę trudne konkursy w tym tygodniu, do tego dochodzi sprawdzian, kartkówki... Tłumaczy się tylko winny, no nie?
Według mnie, rozdział nie zachwyca. Jednak zapewniam, że kolejnym lub jeszcze następnym akcja powinna zacząć się rozkręcać :)
Rozdział 2 – Pierwsze nadgodziny
-I odrób z nią lekcje z piątku, żeby nie robiła ich jutro-pan
Malik wypowiedział ostatnią w jego oczach prośbę (według Cristiny były to
chamskie rozkazy), po czym sięgnął po skórzaną kurtkę i opuścił dom.
Była sobota. Pierwsza sobota, w którą Cris pracowała.
Dziewczyna zamknęła drzwi na zamek i wróciła do salonu, w którym była
Catherine. Siedziała na kanapie oglądając bajkę lecącą w telewizji. Studentka
spojrzała na ekran i zobaczyła napisy końcowe.
-Co oglądałaś?-spytała z czystej ciekawości.
-Króla Lwa-odpowiedziała dziewczynka.-Widziałaś kiedyś?
-Tak, ale nie przepadam za tym. Wolę jakieś bardziej
dziewczęce bajki-Cristina wzruszyła ramionami i zaśmiała się z własnych słów.
Cóż, kiedyś trzeba było to przyznać.-Wiesz co? Pomyślałam, że mogłybyśmy upiec
dzisiaj babeczki. Potem zjadłybyśmy parę i pośmiały z czegoś, myślisz, że to
dobry pomysł?-zaproponowała rudowłosa dziewczyna. Pierwszego dnia, kiedy Cat
pokazywała jej, gdzie znajdują się konkretne rzeczy w kuchni, Cris nie
zauważyła, aby brakowało wielu składników. Dokupiła tylko pojedyncze, których
mogło zabraknąć i postanowiła zrobić dziś z Catherine coś nowego.
Caty wpatrywała się przez chwilę w starszą dziewczynę z
lekko otwartymi ustami, po czym wyskoczyła radośnie w górę i przytuliła się
mocno do Cris. Była od niej znacznie niższa, ale żadnej z nich to nie
przeszkadzało.
-Tak! Tak, tak, tak! Jejciu, ale będzie fajnie!-Cristina
uśmiechnęła się widząc entuzjazm dziewczynki. Pogłaskała ją lekko po głowie, a
następnie odsunęła delikatnie od siebie.
-Na co czekamy? Idziemy atakować kuchnię!-studentka złapała
małą za rączkę i pociągnęła lekko w stronę wypowiedzianego pomieszczenia.
Pomimo, że zajęcie może nie wydawać się najciekawszym, z
perspektywy Cat było jednym z najlepszych, które robiła w ostatnim czasie.
Przesypywanie do dużej miski różnych składników, które w odpowiednich ilościach
podawała jej Cristina, zapewniało jej mnóstwo frajdy. Obserwowała wszystkie
poczynania swojej opiekunki powtarzając w kółko „następnym razem zrobię
wszystko sama, dobrze?”. W takim momencie studentka nie potrafiła zachować się
inaczej, więc tylko się uśmiechała i przytakiwała głową. Catty naprawdę była
najsłodszą dziewczynką, jaką kiedykolwiek poznała. Właściwie jedną z niewielu,
ale to nie jest już tak ważne, prawda?
Kiedy masa wylądowała w foremkach, a foremki w piekarniku,
należało tylko czekać. Cristina i Catherine udały się z powrotem do salonu i
tam Cris spytała:
-Cat, masz jakieś zadanie domowe na weekend?
Dziewczynka spojrzała na studentkę i zamyśliła się na moment.
-Pani Sophie chyba nam coś zadała, ale nie pamiętam dokładnie-odpowiedziała.
-Mamy pół godziny, może zaczęłabyś je robić? Jutro nie będziesz miała tego na głowie-Cristina uśmiechnęła się lekko.
-Ale muszę?-mina Catheriny skrzywiła się nieco.-Nie przepadam za matematyką.
-Myślę, że powinnaś-rudowłosa dziewczyna przechyliła delikatnie głowę.-Dzięki temu jutro będziesz mogła spędzić cały dzień z tatusiem.
Caty z niewiadomego powodu posmutniała jeszcze bardziej.
-Tatuś nie ma dla mnie czasu-powiedziała cicho spoglądając na swoje dłonie. Cris zrobiło się żal Catherine.
-Słyszałam, że jutro nie pracuje, więc dlaczego nie miałby mieć dla ciebie czasu? Nie martw się.
Blondynka wzruszyła ramionami i nie odezwała się przez
najbliższe parę minut, dlatego Cristine postanowiła powrócić do poprzedniego
tematu.
-To co? Pójdziemy po zeszyt od matematyki i zobaczymy, czy rzeczywiście
masz jakieś zadanie do zrobienia?-spytała mając nadzieję, że zobaczy jeszcze
uśmiech na buzi Cat. Ośmiolatka pokiwała leciutko głową, jednak nie zmieniła
wyrazu twarzy. Wstała powoli z kanapy i skierowała się w stronę swojego pokoju,
gdzie znajdował się jej plecak. Wyciągnęła z niego cienki zeszyt w księżniczki
oraz mały piórniczek. Sięgnęła po czerwone pióro, po czym przyglądnęła się
przykładom, które miała zrobić. Zawahała się, jednak po chwili napisała coś.
Cris zaglądnęła dziewczynce przez ramię zauważając, iż
zadanie polegało na wpisaniu znaku równości, większości lub mniejszości. Na
kartce w kratkę nie znajdowało się więcej niż osiem przykładów. Studentka
widząc, że Cat ma problem z zadaniem, odezwała się cicho:
-Spójrz-zaczęła przykładając wskazujący palec do pierwszych
dwóch liczb.-Co jest większe? Cztery czy dziewięć?
Caty spojrzała na swoje palce i po wystawieniu najpierw czterech,
a później dziewięciu odpowiedziała pewnie:
-Dziewięć.
-Dobrze-powiedziała Cris-więc masz tutaj błąd, bo
zaznaczyłaś odwrotnie-dziewczyna zwróciła grzecznie Cat uwagę.
-Nie, dlaczego?
Dopiero po tej wypowiedzi Cristina zorientowała się w czym tkwi
problem. Pomyślała przez chwilę, po czym powiedziała:
-Jak krokodyl jest głodny to zje większego robaczka,
prawda?-spytała, a Catherine kiwnęła głową zgadzając się.-Dlatego zawsze
otwiera paszczę tylko w stronę tych większych liczb, rozumiesz?
-No jasne! Teraz już będę wiedziała-rzekła mała uczennica
poprawiając pierwszy przykład i chichotając cicho. Dziewiętnastolatka
uśmiechnęła się zauważając, że jej krótkie wytłumaczenie poskutkowało poprawnym
wykonaniu reszty zadania.
***
Zayn wszedł spóźniony do studia i rzucił kurtką w kąt.
-Korki-wymamrotał ciche usprawiedliwienie jego późnego
przyjazdu.
Liam spojrzał na niego lekko zaniepokojony.
-Od paru dni jesteś jakiś nieswój Zaynie, o co chodzi?-spytał
troskliwie brunet.-Nie żebym znowu chciał być daddy direction czy coś, bo…
-Frustracja seksualna, widać-Harry wtrącił swoje pięć
groszy, a wszyscy z wyjątkiem Malika zaśmiali się głośno. Zayn przewrócił
oczami wzdychając głośno.
-Czekaj, to nie w tym tygodniu zatrudniłeś jakąś opiekunkę
dla Cat?-Louis zmarszczył brwi nie przestając się uśmiechać.
-Cristina-odezwał się Nialler-gorąca, swoją drogą. Strasznie
zgrabna. Do tego wygląda na hot dwudziestkę, serio, musiałem sam się
powstrzymywać. I, och…
-Wystarczy, Niall-powiedział głośniej Zayn.-Co dziś
nagrywamy?
„Midnight Memories”*-tak brzmiał tytuł albumu, który miał
się ukazać w listopadzie tego roku, a także utworu, nad którym One Direction
miało dzisiaj popracować. Zayn polubił muzykę, jednak tekst kompletnie nie
przypadł mu do gustu. Źle mu się kojarzył. Duża impreza. Wspomnienia z północy?
Kto w ogóle wymyślił ten temat? Ty i ja, błąkamy się po ulicy… Poważnie? Tak
jakby chciał mu zrobić na złość. Chłopak potrząsnął głową starając się przestać
o tym myśleć. To jego przeszłość, tak? Niedługo minie dziesięć lat… Cholera,
ciągle pamięta dokładną datę. Wziął parę głębokich oddechów, po czym spojrzał
na tekst i starał skupić na odpowiedniej wysokości śpiewanych przez niego
wersów. Wbrew pozorom, z głową pełną myśli nie było to takie proste. Sięgnął po
butelkę wody i biorąc duży łyk oczyścił swoją głowę ze zbędnych teraz refleksji.
Widząc rozbawionych czymś chłopaków był coraz bliższy uniesienia swoich kącików
ust w górę. I chociaż brakowało naprawdę mało, nie zrobił tego.
Parę godzin w studiu wlokło się w nieskończoność i zanim
Zayn mógł udać się do domu, musiał zrobić jeszcze kilkanaście zdjęć z fankami,
podpisać parę koszulek i książek. Sztuczne uśmiechanie się naprawdę wychodziło
m dobrze. Kierując się w stronę parkingu wyciągnął z kieszeni kurtki kluczyki,
po czym wsiadł do pojazdu. 23:49. Ładny wynik, Zayn. Zostawiłeś dom z
praktycznie obcą dziewczyną i córką przez ponad sześć godzin. Gratulacje.
Zanim mężczyzna dotarł do swojej willi, było już po północy
i w pewnym sensie czuł się trochę winny. Chociaż nie, czekajcie. W końcu za coś
jej płaci, tak? Gotówka, którą odpala Cristinie za każdy dzień spędzony z Cat
nie jest mała, powinna to docenić. Tak, zdecydowanie.
Otworzył drzwi zamknięte na zamek i przekroczył próg. Po
chwili usłyszał szelest w salonie i domyślił się, że to dziewiętnastolatka.
Kiedy wieszał kurtkę w szafie, dziewczyna z torbą na ramieniu weszła do
przedpokoju. Jej oczy były prawie zamknięte, mrużyła je zapewne z powodu dużej
ilości światła. Spała? Nie, to nieodpowiedzialne.
-Dobry wieczór-odezwała się cicho. Jej głos był nieco zachrypnięty
i wyglądała na prawie nieżywą. Niemożliwe, żeby była aż tak zmęczona.
-Dobry wieczór-Zayn odpowiedział poprawiając odruchowo swoją
fryzurę.-Catherine śpi?
Dziewczyna ubierała akurat prawego buta i zachwiała się
lekko, jednak w ostatniej chwili oparła się o szafkę stojącą za nią.
-Cristina?-mężczyzna upomniał się, kiedy nie usłyszał
odpowiedzi.
-Um, tak, przepraszam-odpowiedziała nieco zmieszana
studentka.-Śpi od jakichś dwóch godzin.
-Dwóch godzin?!-zdziwił się brunet.-Ona ma osiem lat, nie
powinna kłaść się później niż po dziewiątej!-pomimo swojego zdziwienia starał
się mówić jak najciszej.
-I o tej godzinie leżała już w łóżku. Nie mogła zasnąć,
mówiła, że już dawno nie chodziła spać pod pana nieobecność i zapomniała jak
się to robi-wyjaśniła rudowłosa dziewczyna ubierając drugiego buta i nie przywiązując
najmniejszej uwagi do celebryty.
Zayn zmieszał się lekko, jednak jego mina w żadnym stopniu
tego nie oddawała. Oparł się o framugę drzwi i założył ręce na klatce
piersiowej.
Cris ziewnęła zakrywając usta dłonią, jednak jej oczy
natychmiast się zaszkliły. Sięgnęła po płaszcz oraz rzuciła okiem na zegar wiszący
na ścianie. Za dwie minuty odjeżdżało ostatnie metro. Sięgnęła tylko po torebkę
leżącą na podłodze i kiedy chciała się krótko pożegnać oraz wybiec z domu, aby
mieć jakiekolwiek szanse, żeby się nie spóźnić, pan Malik zatrzymał ją.
-Poczekaj-powiedział pospiesznie. Podszedł do szafy i wyjmując
z kieszeni kurtki portfel, wręczył studentce należną się kwotę za dzisiejszy
dzień pracy. Dziewczyna przyjęła pieniądze nawet na nie nie patrząc, po czym mamrocząc
ciche „dobranoc” wypadła na zewnątrz jak oparzona. Biegła naprawdę szybko,
przez co zostawała mała nadzieja, że się nie spóźni.
Los jednak chciał inaczej,
ponieważ kiedy dotarła na stację, metro właśnie odjeżdżało. Akurat dziś musiało
byś punktualne.
W ten sposób w wiosenną sobotę o 00:27 Cris znajdowała się
pięć kilometrów od swojego mieszkania. Prawo Murphy’iego** działało idealnie w
życiu Cristiny.
***
Zayn wszedł cicho po schodach na górę. Nie potrafił
wytłumaczyć zachowania dziewiętnastolatki. Bała się go? Czuła niekomfortowo w
jego towarzystwie? Cóż, jakby nie patrzeć, i to i to było dość pochlebiające. Pomimo
paru myśli na ten temat, nie zastanawiał się nad tym już więcej tego dnia.
Mężczyzna uchylił drzwi od pokoju jego córki i zaglądnął do
środka. Dziewczynka wierciła się niespokojnie w łóżku, podczas gdy w
pomieszczeniu świeciła się tylko mała lampka nocna. Catherine miała zamknięte oczy,
więc zapewne spała. Brunet wszedł do środka i podszedł do blondynki. Pogłaskał
ją lekko po policzku, przez co Cat uspokoiła się nieco. Jej mina powoli stawała
się coraz łagodniejsza.
Dziewczynka była tak krucha… Była małym skarbem Zayna.
Czymś, co sprawiało, że uśmiechał się na jego widok. Kimś, kto sprawiał, że
czuł, iż ma dla kogo się starać.
*Wiem, że w opowiadaniu właściwie jest już 2014 rok, jednak
jeśli chodzi o twórczość chłopaków cofamy się o rok do tyłu :) Więc w Never
Ending Work album Midnight Memories ukaże się dopiero w listopadzie, za około 7/8
miesięcy. Mam nadzieję, że rozumiecie o co mi chodzi ;)
**Prawo Murphy’iego – „Wszystko co może pójść źle, pójdzie
źle”
Jakieś pomysły o co może chodzić ze wspomnieniami Zayna ze studia? :) Komentujcie i oceniajcie! xx
poniedziałek, 24 lutego 2014
Rozdział 1 - 'Wydajesz się być fajna'
Od Pauli: Pierwsze lody złamane :) Komentujcie proszę i wyraźcie swoją opinię. Przy okazji: czy rozdziały nie są za długie? xx
'WYDAJESZ SIĘ BYĆ FAJNA'
Cristina nie mogła się skupić na wykładach. Dziś nic jej nie
interesowało. Nawet kiedy starała się posłuchać, co dziś próbują im przekazać
na zajęciach, to i tak jej nie wychodziło.
O czym myślała?
Ośmioletnie dziecko nie wydaje się problemem. Ale jak ono
może się zachowywać i jakie może być, skoro zostało wychowane przez zadufanego
w sobie gwiazdora? Szczerze, Cris współczuła Catherine, bo po wczorajszej
rozmowie z panem Malikiem, mężczyzna wydał jej się zwyczajnie niemiły i oschły.
Jeśli jego kontakty z córką wyglądają tak samo, dziewczynka zapewne nie czuje
się najlepiej w swojej małej rodzince.
Studentka westchnęła głośno, kiedy znów przyłapała się na
myśleniu o TYM. Przeczesała dłonią swoje rozpuszczone włosy, po czym zaczęła
rysować jakieś bazgroły w jej notatniku.
Dlaczego jej myśli ciągle krążyły wokół tej głupiej pracy?
Nie da się ukryć, że podjęła ją tylko z powodu pieniędzy, których potrzebowała
na samodzielne życie dopóki nie skończy studiów. Skłamała mówiąc wczoraj, że
pieniądze nie są dla niej niezbędne. Bo są. Naprawdę nie powinna przejmować się
jakimiś głupimi szczegółami. Prawda…?
Gdy profesor oznajmił, że na dziś to już koniec, wszyscy
zaczęli opuszczać budynek, w którym spędzili ostatnie trzy godziny i każdy
poszedł w swoją stronę. Cris wybrała centrum handlowe. Udała się na piętro, na
którym znajdowała się jej ulubiona kawiarnia. Jak zawsze złożyła zamówienie na
duże latte macchiato, po czym usiadła przy dwuosobowym stoliku. Wyjęła swój
telefon oraz włączyła aplikację blogger
odblokowując ówcześnie urządzenie. Wybrała opcję nowy post, po czym zaczęła pisać.
Kolejne wyzwanie…
CRIS ZNALAZŁA PRACĘ!
Nie, nie cieszę się, to był taki żart. Ha.
Czarny humor towarzyszy mi już od
rana, co jest po prostu straszne! Mam dość. Nie rozumiem, dlaczego nie
mogę raz zapomnieć i cieszyć się czym mam.
Znowu odbiegam od tematu, boże.
Więc tak, znalazłam pracę. Bardzo dobrze płatną (bo przecież głównie o
to mi chodziło?), ale kiedy teraz o tym myślę… Mogłam znaleźć coś innego. Mniej
wymagającego i z mniejszą liczbą przy
słowie „wypłata”. Dosłownie wczoraj zostałam opiekunką ośmioletniej
dziewczynki, Catherine. Nie poznałam jej jeszcze osobiście, ale mam przeczucie,
że będziemy się dobrze dogadywały. Problemem jest jej ojciec, który wychowuje
ją samotnie. Uwierzcie, nie potrafię znaleźć odpowiednich słów na opisanie
tego, jak bardzo NIE przypadł mi do gustu.
Ale trzeba żyć dalej. Dzisiaj zaczynam i jestem chodzącym kłębkiem
nerwów. Aktualnie zostaje mi tylko kawa.
Kolejne wyzwanie – nie umrzyj rozmawiając z ojcem Catherine i pokaż się
od jak najlepszej strony. Uda się?
P.S. Ostatnio zauważyłam, że piszecie coraz więcej komentarzy. Cóż, nie
przestawajcie!
Niska kelnerka podeszła do stolika, przy którym siedziała
Cris i podała jej zamówioną kawę. Dziewczyna podziękowała i od razu zamoczyła
usta w ciepłym napoju. To był w pewnym sensie jej sposób na zrelaksowanie się.
Z powodu dużej ilości czasu Cristina została w kawiarni
chwilę dłużej niż zazwyczaj. To i tak nie zabiło wystarczającej liczby minut,
bo gdyby już teraz udała się do domu pana Malika, byłaby na miejscu o około
godzinę za wcześnie. Zdecydowała się więc wpaść na moment do swojego małego
mieszkania. Przebrała się w bardziej wygodne dżinsy oraz kolorową tunikę, po
czym położyła się na chwilę na kanapie i przymknęła oczy. Jej moment spokoju
nie trwał zbyt długo, ponieważ już za chwilę musiała ponownie wyjść na
zewnątrz, wsiąść do metra i nie gubiąc się jednocześnie w żadnej z dzielnic
Londynu dotrzeć do miejsca jej… pracy.
Kiedy każdy z wariantów został poprawnie wykonany, Cris
ostatecznie stała przed, no dobra, powiedzmy to w końcu, ogromną willą Zayna.
Zadzwoniła dzwonkiem oraz poprawiła swoją torebkę na ramieniu czekając, aż ktoś
otworzy drzwi. Ku jej zdziwieniu nie zrobił tego pan Malik. W progu zauważyła
uśmiechniętego blondyna ubranego w koszulę i ciemne dżinsy.
-Więc ty musisz być Cristina-odezwał się przyjaźnie.-Wejdź,
proszę.
Dziewczyna weszła do środka i wciąż w małym szoku zaczęła
zdejmować swoje buty.
-Zayn musiał wyjść parę godzin wcześniej, dlatego aktualnie
nie ma go w domu-wytłumaczył.-Boże, nawet się nie przedstawiłem. Niall Horan,
przyjaciel Zayna z zespołu-rzekł uśmiechając się.
Więc nie wszyscy celebryci są tacy oschli, jak to wczoraj
pokazał pan Malik?
-Cristina Ambler, miło mi pana poznać-powiedziała
dziewiętnastolatka ściskając dłoń mężczyzny.
-Przejdźmy od razu na ty-Niall mrugnął w stronę rudowłosej
dziewczyny, po czym zaczął oprowadzać ją z krótka po domu, aby nie miała
później z niczym problemów. Wytłumaczył parę podstawowych rzeczy i ostatecznie
oboje skierowali się do salonu, w którym znajdowała się Catherine.
Cris zaniemówiła, kiedy zobaczyła blondwłosą dziewczynkę
siedzącą po turecku na kanapie. Trzymała w rękach iPhona i była skoncentrowana
wyłącznie na grze, która dostarczała jej mnóstwo frajdy. Była śliczna. Cristina
uśmiechnęła się mimowolnie, gdy Cat mruknęła cicho niezadowolona i odłożyła
telefon mówiąc:
-Znowu przegrałam.
Niall zaśmiał się cicho sięgając po urządzenie i chowając je
do tylnej kieszeni spodni, więc Cris od razu wywnioskowała, że nie należał on
do dziewczynki.
-Catie, to jest Cristina, opowiadałem ci o niej wcześniej-zaczął
blondyn wskazując na Cris, która pomachała energicznie w stronę Cat.-Nie zje
cię, więc się nie bój-zażartował.- Ja muszę się już zbierać, bo jestem
umówiony.
-Wujcio znalazł sobie w końcu dziewczynę i idzie na randkę?-Catherine
zaśmiała się słodko, wcześniej uśmiechając się w stronę rudowłosej dziewczyny.
-Nic nie słyszałaś-Horan wywrócił oczami i poprawił swoją
koszulę wprawiając tym razem już obie panie w cichy chichot.-Bądź grzeczna,
tata wróci później. Do zobaczenia, Cristina-mężczyzna pocałował lekko Catherine
w czoło, po czym skierował się do przedpokoju, a już po chwili można było
usłyszeć zatrzaskujące się drzwi i zamykany zamek.
Cris usiadła na brzegu kanapy i uśmiechnęła się ciepło.
-Chcemy się bardziej poznać czy od razu przechodzimy do
konkretów w postaci jakiejś zabawy?-zaśmiała się obserwując reakcję małej
blondynki, która zamyśliła się na chwilę patrząc Cristinie w oczy.
-Jestem Catherine Malik, mam osiem lat, chodzę do szkoły,
lubię moją klasę, a moimi najlepszymi przyjaciółkami są Lisa i Morgan. Nie
lubię pani od matematyki, ale ma śmiesznego pieprzyka przy nosie. Mój tatuś
jest w zespole, kocham go i uwielbiam wujka Harry’ego, wujka Nialla, wujka
Liama i wujka Louisa-dziewczynka powiedziała prawie na jednym wdechu, po czym
uśmiechnęła się lekko.-Twoja kolej.
-Nazywam się Crisitna Ambler, ale spokojnie możesz mówić do
mnie też Cris. Mam dziewiętnaście lat i studiuję. Mieszkam sama, ale wcale mi
się to nie podoba. Moi przyjaciele nie spotykają się ze mną tak często jak
kiedyś, bo żadne z nich nie ma już na to czasu. Lubię słuchać muzyki i tańczyć,
ale tylko dla zabawy. I właśnie poznałam strasznie słodką dziewczynkę-Cris
szturchnęła lekko ramię Catty jednym palcem, a dziewczynka wzdrygnęła się i
zachichotała.
-Masz rude włosy-zauważyła córka pana Malika. Przysunęła się
do studentki i dotknęła jednego z pasem jej włosów.-W mojej klasie jedna
dziewczynka ma podobne i nikt jej nie lubi. Ale ty wydajesz się być
fajna-wzruszyła ramionami, po czym spojrzała dziewczynie w oczy. Uśmiechnęła
się uroczo i spytała z entuzjazmem: -Hej, chcesz ze mną zagrać w
LittleBigPlanet*?
-Masz LittleBigPlanet?!-Cristina spytała głośniej i zaśmiała
się.-Lubię tą grę, czemu nie?
Catherine wstała i podeszła do telewizora. Włączyła go, po
czym to samo zrobiła z konsolą. Podała jeden z kontrolerów Cris oraz uruchomiła
grę.
-Możesz zmienić strój swojej pacynki, wiesz o tym?-spytała
Cat, a brązowooka dziewczyna przytaknęła. Kliknęła odpowiednie przyciski oraz
ubrała swoją postać w ubranka, które przypadły jej do gustu. Catty zrobiła to
samo, po czym wybrała poziom, którego jeszcze nie przeszła. Dziewczyny
wybuchały śmiechem na zmianę, przez co atmosfera zrobiła się naprawdę
przyjemna. Wygląda na to, że nie tylko Cat będzie miała frajdę ze spotkań z
Cristiną.
-Proszę, nie zgiń w tym momencie! Musisz przejść przez to i
dojść do koła ratunkowego, żebym się odrodziła!-mówiła Cat trzymając kciuki.
-Uwierz, staram się-Cristina zachichotała. Jej palce
zadrżały, kiedy myślała, że zaraz spadnie w przepaść i po raz kolejny będą
musiały przechodzić ten sam poziom, jednak w ostatniej chwili się zreflektowała
i skoczyła lądując na bezpiecznym lądzie. Dziewczyny krzyknęły radośnie, po
czym znów wybuchły śmiechem. Chwilę później postać Cat ponownie pojawiła się na
ekranie i dziewczynka powróciła do gry. Kontynuowały przygodę, aż wreszcie udało
im się dojść do końca poziomu. Catherine włączyła jeszcze jeden, ale tym razem
krótszy i prostszy, więc przejście go zajęło im zdecydowanie mniej czasu.
Kiedy obie uznały, że czas zmienić zajęcie, kontrolery
wylądowały na ławie, a telewizor ucichł.
-Jesteś głodna?-spytała Cris spoglądając na dziewczynkę,
która przytaknęła głową.-Cóż, w takim razie musisz mi pomóc, chodź.
Catherine wstała i skierowała się razem ze swoją opiekunką w
stronę kuchni.
-Więc-zaczęła studentka opierając ręce na blacie.-Jestem
kompletnie niedoświadczona i nie mam pojęcia gdzie co jest. Pomożesz mi?
-Jasne!-krzyknęła ochoczo blondynka i podeszłą do lodówki,
którą otworzyła.-Wiesz, co znajduje się w lodówce, prawda? Zazwyczaj niczego w
niej nie brakuje-powiedziała, po czym zamknęła drzwiczki oraz przeszła do
szafki obok.-Tu jest pieczywo-wskazała wyższą półkę-a tutaj różne
przyprawy-dotknęła niższej komory.
-Co z naczyniami?-spytała Crisina słuchając uważnie.
-Są tam-Cat pokazała szafkę nieco nad swoją głową.-Otwórz
ją, ja nie dosięgam.
Rudowłosa dziewczyna zrobiła to, o czym powiedziała
ośmiolatka i od razu zauważyła wiele szklanek, a wyżej talerzy i misek.
-Obok są słodycze, a tutaj-rzekła Caty otwierając szafkę pod
blatem-tutaj są wszystkie garnki, patelnie i takie tam. W tamtej szufladzie znajdują
się sztućce.
Cris rozglądnęła się szybko po dość dużej kuchni i starała
zapamiętać wszystko, czego właśnie się dowiedziała.
-No dobra, nie jest aż tak źle. To na co masz ochotę?
-Możesz zrobić kanapki? Z szynką, w porządku?-Cristina
przytaknęła, po czym zaczęła wyjmować z szafek potrzebne rzeczy.-Idę umyć ręce.
Kiedy Cat opuściła pomieszczenie, ktoś przekręcił klucz w
zamku i wszedł do mieszkania. Cris domyśliła się, że to pan Malik, ponieważ nie
kojarzyła nikogo innego, kto miałby dostęp do kluczy. Po chwili mężczyzna zaczął
poruszać się po domu, zapewne w poszukiwaniu swojej córki lub
dziewiętnastolatki. Dziewczyna nie potrafiła wytłumaczyć, dlaczego nagle
zaczęła się tak denerwować.
-Dobry wieczór, panie Malik-odezwała się Cris, gdy Zayn
wszedł do kuchni.-Czy chciałby pan także…
-Gdzie Catherine?-gwiazdor przerwał dziewczynie. Otworzył lodówkę
i sięgnął po małą butelkę wody.
-Wydaje mi się, że poszła umyć ręce.
-Wydaje ci się?-spytał mężczyzna, a Cris prawie
zaczerwieniła się ze złości. Łapanie za słówka? Poważnie? Będą się bawili w
taki sposób?
-Zaczęłam robić jej kolację, więc powiedziała…
-Myślę, że już czas na ciebie-Malik ponownie nie pozwolił
dokończyć dziewczynie zdania. Cris patrzyła na niego przez chwilę
zdezorientowana nie wiedząc, co powiedzieć. Te słowa chyba nie zostały
wypowiedziane w dobrym momencie.
-Catherine chciała kanapki z szynką, więc w takim razie
proszę dokończyć za mnie-Cristina rzekła pewna siebie.-Do widzenia.
Dziewczyna sięgnęła po swoją torebkę przechodząc przez
salon, ubrała buty oraz płaszcz w przedpokoju, po czym opuściła dom.
Naprawdę tak to będzie wyglądało? Nie ważne co będzie
robiła; przychodzi Malik i od razu ma znajdować się przy drzwiach. Czy to nie
jest chore?
Cris przyspieszyła kroku oraz wyjęła ze swojej torebki
słuchawki. Szczerze, już po pierwszym dniu miała dość. Ale nie była to wina Cat
czy zabawnego blondyna z początku spotkania.
*LittleBigPlanet – gra komputerowa wydana na PlayStation 3
oraz PSP
Subskrybuj:
Posty (Atom)