wtorek, 25 marca 2014

Zawieszam działalność

Więc... Tak. Zawieszam bloga, ale również swoją "twórczość", czyli łatwiej mówiąc pisanie opowiadań. Dość długo nad tym myślałam i doszłam do wniosku, że po prostu potrzebuję przerwy. Ostatnio kompletnie nie mam weny, a pisanie nowych rozdziałów stało się dla mnie niemiłym obowiązkiem. Nie wiem czy wrócę do NEW, ale mam szczerą nadzieję, że tak, ponieważ spodobało się paru osobom, a również stosunkowo mnie samej.

ALE TO NIE WSZYSTKO...

Po przerwie od pisania (nie mam pojęcia ile ona potrwa... miesiąc? Dwa? Więcej?) wszystkie moje opowiadania będą publikowane na moim koncie na Tumblrze, a dodatkowo przeniosę tam także wszystkie dotychczas napisane rozdziały (całe Time For a Change oraz pierwsze rozdziały Never Endind Work).

Na pewno udostępnię tutaj link do mojego profilu!

Mi też jest trochę smutno, że przestaję pisać, ale po prostu nie chcę Was zaniedbywać przez mój brak pomysłów.

Więc co Wam pozostaje?

a) Możecie w komentarzu lub z zakładce "informowanie o nowych postach" wrzucić link do swojego profilu na dowolnym portalu społecznościowym itp., a ja napiszę do Was, gdy tylko zacznę znów coś tworzyć, a także podam link do mojego konta na Tumlbrze;

b) Możecie zwyczajnie zaglądać co jakiś czas na bloga i szukać informacji o zakończeniu przerwy;

c) Możecie mnie totalnie olać i zjechać za takie zachowanie:)

Wybór należy do Was! ♥

Dziękuję, że tak miło przyjęliście pierwsze części NEW i... Do zobaczenia! ~Paula xx

P.S. Jeśli ktoś jeszcze tego nie zrobił, a chce bardziej zapoznać się z moją twórczością, zapraszam na moje poprzednie opowiadanie (skończone) ----> Time For a Change (klik)

środa, 12 marca 2014

Rozdział 3 - Coś niespodziewanego



Od Pauli: Rozdział jest trochę wcześniej niż powinien (z czego osobiście jestem zadowolona), ale nie wiem czy przez to nie jest trochę nidporacowany... OCENIAJCIE! xx

COŚ NIESPODZIEWANEGO


Anonimowy napisał(a)
Dasz radę Cris. Wierzymy, że jesteś silna x

Anonimowy napisał(a)
Czekamy na anegdoty z nowej pracy

BeingCool napisał(a)
Wiem, przez co przechodzisz. Potrzebujesz pieniędzy, więc zrobisz wiele, aby je otrzymać. Mam świadomość, że w takiej sytuacji potrafi człowiekowi odbić. Nie rób nic głupiego.
Pozdrawiam xx

ElyyCy napisał(a)
Koniecznie napisz jak się bawisz w swojej pracy!!!

PercyMKs napisał(a)
Bycie opiekunką jest słodkie i uczy paru fajnych rzeczy

Anonimowy napisał(a)
Czy tylko ja mam wrażenie, że Cris nie rzuci tej pracy nawet z powodu chamskiego szefa?

Kiedy Cristina pewnego ranka przeczytała parę komentarzy dotyczących ostatniego postu, bez zawahania uznała, że musi dodać coś nowego. Aby nie robić nic na siłę i zbyt szybko, zanim zaczęła pisać, sięgnęła po odpowiednie naczynie i tradycyjnie zrobiła swoją ulubioną kawę. Wróciła do swojej sypialni i siadając na łóżku, postawiła napój na szafce obok.

Cristina umarła już pierwszego dnia pracy, jednak powróciła

Ile ja jestem tą opiekunką? Tydzień? Dwa? Mniej? Nie bywam tam codziennie, a uwierzcie, bardziej zniechęcić mnie do dalszej pracy się nie dało. Już pierwszego dnia wyrzucił mnie z domu, kiedy do niego wrócił. Dosłownie! Wyobraźcie sobie najgorszy sposób, w jaki ktoś może powiedzieć Wam „wiesz co, idź sobie”. Nie będzie to „przepraszam, ale jestem dziś zmęczony/a, zadzwonię później to pogadamy; nie złość się, proszę, wszystko ci wynagrodzę”, a tym bardziej nie usłyszymy również „jest mi przykro, ale potrzebuję teraz czasu dla siebie; nie chcę cię wyrzucać, bo przecież nie wypada, po prostu nie chciał(a)bym, abyś przy tym wszystkim był/a”

Więc co Cristina usłyszała?

„Myślę, że już czas na ciebie”
Pierwszego dnia. W czasie, kiedy oboje powinniśmy przedstawić się z jak najlepszej stronie. On wyskakuje z takim tekstem. Od tak. 

Uważacie, że to wcale nie zdenerwuje? Że nie jest to zdanie, którego najbardziej nie chcielibyście usłyszeć? Że dałoby się powiedzieć coś jeszcze bardziej chamskiego i nie na miejscu?

Błagam Was! Zastanówcie się… Czy naprawdę bardziej zdenerwowała by Was niecenzuralna wypowiedź albo po prostu „wynoś się”? (co właściwie usłyszycie tylko po kłótni, dlatego to Was już nie wkurzy; bardziej będziecie źli przez wcześniej wymienioną kłótnię). Gwarantuję Wam, że nie ma nic gorszego!

Dużo osób prosi o to, żebym opisywała, co dzieje się w tym piekle, ale szczerze nie chciałabym tego robić (napisała Cris w poście, który dotyczy właśnie jej pracy). Chętnie będę szukała jakichś innych tematów. 

Ej, a co z Wami? Pracujecie już gdzieś? Co studiujecie? Napiszcie coś o sobie, czemu tylko ja mam zanudzać Was swoim życiem?

Dziewczyna przeczytała tekst parokrotnie i uznając go za poprawny opublikowała. Dokończyła swoją kawę, po czym odniosła naczynie do kuchni i umieściła w zmywarce. Dziś leniwe środy-wykłady zaczynają się o siódmej rano i kończą już o dziesiątej. Pozostaje prawie cały dzień na poleżenie w łóżku i poobijanie się.

No chyba, że właśnie otrzymujesz SMS’a od pana Malika z jednoznaczną treścią.

„Odbierz Cat ze szkoły za godzinę, róg Green Street, sala 12, i zaprowadź ją do domu. Klucze są w skrzynce na listy. Będę po 14”

Cristina naprawdę miała ogromną ochotę odpisać proste „nie”. Miała dość. Czy tak trudne jest dopisanie chociaż jednego „proszę”?! 

Trzymała przez kilka minut telefon w dłoniach i patrzyła na niego wściekła. Po chwili rzuciła nim tak, że wylądował na miękkim materacu łóżka. Warknęła cicho, po czym skierowała się do łazienki, aby nałożyć delikatny makijaż. Przecież nie wyjdzie do miasta wyglądając jak zombie, no nie? 

Dziś postawiła na błękit. Czarne rzęsy, jasnoniebieski cień, trochę pudru i różowy błyszczyk. Ciemne jeansy oraz prawie biała koszula z czarnymi detalami. Wredota-Malik, bo już chyba tylko tak może nazywać ojca Catherine, użył swojego mózgu przynajmniej raz informując ją godzinę wcześniej o potrzebie odebrania Catherine. Cristine naprawdę była pod wrażeniem… Tego jak dobrze wyszło jej dobranie dzisiejszej stylizacji, nie zachowania pana Malika. Już myśleliście nie wiadomo co, hę? Ha.

Dziewczyna opuściła swoje małe mieszkanie i skierowała się na najbliższy przystanek autobusowy. Miała trochę więcej czasu, więc gdyby wybrała metro, byłaby na miejscu zdecydowanie za wcześnie. 

Kiedy odpowiedni pojazd się zatrzymał, studentka wsiadła do środka razem z innymi i zajęła miejsce obok okna. Wyjęła z torebki słuchawki i relaksowała się słuchając po drodze swojej ulubionej muzyki. Nie była zdziwiona z powodu małej ilości korków, ponieważ o tej porze na drodze nie znajduje się raczej wiele samochodów. Po około piętnastu minutach wysiadła na najmniej oddalonym od szkoły Catherine przystanku i wciąż ze słuchawkami w uszach wolnym krokiem przeszła do wskazanego wcześniej przez mężczyznę miejsca. Zerknęła na zegarek w telefonie, po czym niepewnym krokiem udała się pod salę, w której Cat zapewne miała lekcje. Zauważyła innych rodziców, przez co zestresowała się nieco i dla bezpieczeństwa stanęła kawałek od nich. Wyłączyła muzykę chowając tym samym komórkę, kiedy zadzwonił dzwonek. Z sal obok powoli zaczęły wychodzić dzieci w podobnym wieku co Cat, jednak drzwi z numerem dwanaście wciąż pozostawały zamknięte. Dopiero po dłuższej chwili parę niziutkich dziewczynek wybiegło na korytarz, żeby przywitać się ze swoimi mamami.

Cris naprawdę uważała się za cierpliwego człowieka, jednak nie przesadzajmy. Miała wrażenie, iż mała blond główka nigdy nie wyłoni się z klasy. Zastanawiała się nawet czy nie pomyliła sali, ale po sprawdzeniu wiadomości, gdzie wyraźnie napisane było „sala 12”, powracała wzrokiem do uchylonych drzwi.

Minutę później pojawiła się w nich wysoka kobieta w okularach. Rozglądnęła się na prawo i lewo ewidentnie kogoś szukając, jednak już po chwili wróciła do środka, a Cris mogła usłyszeć jak mówi głośno:

-Nie ma jeszcze twojego taty, Catherine. Musisz poczekać, aż przyjedzie, bo nie wypuszczę cię dopóki z nim nie porozmawiam. To samo tyczy się ciebie i twojej mamy, Lucy. 

Rudowłosa dziewczyna zawahała się. Przygryzła nerwowo wargę, po czym niepewnym krokiem skierowała się w stronę sali. Przekroczyła próg i od razu zauważyła dwie zapłakane dziewczynki, z czego jedną była córka pana Malika. W tym samym czasie do pomieszczenia wbiegła zdyszana kobieta w rozpiętym płaszczu. Natychmiast zatrzymała się widząc to samo, co Cristine. Podeszła do drugiej ciemnowłosej dziewczynki po czym kucnęła na jej wysokości i zaczęła coś mówić. 

-Cris-wyszeptała Catherine pociągając czerwonym noskiem. Podeszła do dziewiętnastolatki jakby to,  że to ona jest tu dzisiaj zamiast jej taty było czymś naturalnym i łapiąc ją za rękę odwróciła się do swojej nauczycielki.-To jest Cristina-powiedziała cicho.

-Mogę wiedzieć kim pani dokładnie jest?-spytała kobieta w okularach.-Wiele razy widziałam innych mężczyzn odbierających Catherine, ale jeszcze nigdy nie zjawiła się tutaj żadna kobieta.

Cris puściła rączkę Caty, po czym podała dłoń nauczycielce przedstawiając się.

-Cristina Ambler-rzekła.-Jestem… znajomą pana Malika, poprosił mnie dzisiaj o przysługę.

-W takim razie przepraszam, mój błąd. Nazywam się Natalie Andrews, jestem wychowawczynią Cat-pani Adrews uścisnęła lekko dłoń studentki.

Czy to tylko Cris była jakaś głupia, czy nikt nie wiedział o co tutaj chodzi?

-Przejdźmy proszę do rzeczy-odezwała się nauczycielka dziewczynek odchrząkując.-Pani Ambler, to jest mama Lucy, pani Weatherley-kobieta w płaszczu podała Cris z szacunkiem rękę.-Dzisiaj na mojej lekcji doszło do niemiłego zdarzenia. Mianowicie, Lucy zaczęła przezywać Catherine oraz wypominać jej w kpiący sposób brak matki. Szczerze, nie wiem skąd ośmioletnia dziewczynka zna takie słownictwo-Natalie westchnęła głęboko, a Cris w pewnym sensie ulżyło słysząc, że to nie Cat zawiniła.-Jednak Catherine również nie pozostaje bez winy. Kiedy usłyszała słowa swojej koleżanki zaczęła ciągnąć ją za włosy i uderzyła lekko w brzuch, na szczęście nie było to nic poważnego. Rozmawiałam już z dziewczynkami i obie żałują swojego zachowania-kobieta na tych słowach zakończyła swoją krótką mowę.

I Lucy, i Cat miały spuszczone głowy i wyglądały na nieco przestraszone. Crisina szczerze nie do końca mogła uwierzyć w słowa nauczycielki. Nigdy nie przypuściłaby, że Catherine mogłaby zachować się w ten sposób. Uważała ją raczej za spokojne dziecko.

-Najmocniej przepraszam za zachowanie mojej córki-jako pierwsza odezwała się zdenerwowana pani Weatherley.-Na pewno porozmawiamy o tym w domu-dodała rzucając Lucy piorunujące spojrzenie.-Lucy, chcesz coś powiedzieć swojej koleżance?

Dziewczynka nie uniosła nawet swojej główki. Splotła palce swoich dłoni i przez cały czas wpatrywała się w podłogę.

-Przepraszam-wyszeptała. Kiedy jej mama szturchnęła ją leciutko przekazując, że powinna dodać coś jeszcze, kontynuowała:-Jest mi głupio i już nigdy nie będę cię przezywała.

Catherine patrzyła smutno na dziewczynkę wsłuchując się w jej słowa.

-Cat...-Cristina napomknęła cicho.

-Przepraszam, że ciągnęłam cię za włosy… i że cię uderzyłam-powiedziała niepewnie. Obie dziewczynki spojrzały na siebie przez ułamek sekundy, jednak żadna z nich się nie uśmiechnęła. Sytuacja była dość niezręczna, a już zwłaszcza dla dziewiętnastoletniej dziewczyny, która najwyżej mogła być na miejscu jednej z ośmiolatek, a nie w roli odpowiedzialnej za jedną z nich osoby.

-Musiałam odnotować zachowanie dziewczynek w postaci uwagi, którą będzie musiał podpisać rodzic-dodała na koniec Natalie.-Naprawdę mam nadzieję, iż był to jednorazowy wybryk. Obie dziewczynki są bardzo inteligentne i osiągają świetne wyniki w nauce.

Wszyscy mieli ochotę zakończyć już tą sprawę i opuścić klasę. Kiedy Cristina i pani Weatherley podziękowały nauczycielce oraz pożegnały się, razem z ośmiolatkami opuściły salę. Catherine skierowała się w stronę szatni prowadząc za sobą niemo swoją opiekunkę. 

Cristina naprawdę nie wiedziała jak zacząć rozmowę. I czy naprawdę powinna ją zaczynać? Może to rola jej ojca? Czy wystarczyłoby tylko parę zdań?

Gdy blondynka założyła swoją jasną kurtkę, czapkę oraz szarą chustkę trzymając się blisko starszej dziewczyny opuściła budynek. Obie szły w ciszy, ponieważ żadna nie wiedziała, co tak naprawdę wypada w takiej sytuacji powiedzieć. Zresztą, to przecież Cris powinna zacząć, tak to jest napisane w tych psychologicznych książkach? Powinna zacząć, żeby Cat nie myślała, że nie jest na nią zła. 

A była zła?

-Dlaczego to zrobiłaś, Cat?-spytała Cristina. Boże, brawo za oryginalność, Cris.

Dziewczynka wzięła głęboki oddech, po czym zaczęła bawić się swoim rękawem.

-Dlaczego ty po mnie przyszłaś?-Caty odezwała się tak, jakby ignorowała pytanie dziewiętnastolatki. Cris poczuła się trochę niezręcznie… Może dziewczynka wolała, żeby to tato był przy niej podczas tej rozmowy?

-Twój tatuś mnie poprosił, żebym dzisiaj odebrała cię ze szkoły-odpowiedziała Cristina. Złapała rączkę blondynki, aby czuć się bezpieczniej przechodząc z nią przez jezdnię. Dom pana Malika nie był daleko, dlatego mogły pozwolić sobie na krótki spacer.

-Nie mówił mi o tym. Myślisz, że to dlatego, że już mnie nie kocha?-Catty spytała smutniejąc jeszcze bardziej z sekundy na sekundę.

-Nie!-studentka zaprotestowała jednoznacznie.-Nie, skąd ci to w ogóle przyszło do głowy?

-Lucy powiedziała, że gdyby tatuś mnie kochał to miałabym też mamusię.

Serce rudowłosej dziewczyny pękło na milion małych kawałeczków słysząc te słowa. Nigdy, naprawdę nigdy nie pomyślałaby, że ktoś może mówić tak okrutne rzeczy, w dodatku do ośmiolatki.

-Catherine, to w żadnym wypadku nie działa w ten sposób-rzekła Cris.-Tatuś kocha cię nad życie i jesteś dla niego najważniejsza. To, że wychowuje cię sam, wcale nie sprawia, że jesteś gorsza od innych. On ma teraz dużo pracy, a ja jestem po to, żeby pomagać mu właśnie w takim momencie jak ten-starała się wytłumaczyć, kiedy powoli dochodziły do swojego celu.-Jesteś wspaniałą dziewczynką i nie ma osoby, która by cię nie pokochała. 

-Tak myślisz?-odezwała się niepewna blondynka.

-Właśnie tak myślę-powiedziała Cristina uśmiechając się lekko w stronę małej uczennicy. Podeszła do skrzynki i używając swojej szczupłej ręki, wyjęła z niej zapasowe klucze. Otworzyła furtkę i razem z dziewczynką weszła do małego ogródka. Podeszła do drzwi i zatrzymała się na chwilę oglądając klucze, które trzymała w dłoni. Dwa wyglądały identycznie, więc jedynym wyjściem było wypróbowanie najpierw jednego, a później drugiego. Pech odezwał się do rudowłosej dziewczyny po raz drugi w najbliższym czasie, ponieważ klucz, który wybrała jako pierwszy, oczywiście nie pasował do zamka. Studentka nie przejęła się tym jednak tak bardzo i otwierając w końcu drzwi za użyciem odpowiedniego narzędzia, wpuściła do domu Catherine, a następnie sama weszła do środka.

Teraz byłą pewna, że nie czuła złości do dziewczynki. Szczerze, było jej trochę żal tego, że musiała nasłuchać się takich nieprzyjemnych słów. Bo zwykłe słowa mogą naprawdę ranić i Cris dobrze o tym wiedziała.

piątek, 7 marca 2014

Rozdział 2 - Pierwsze nadgodziny



Od Pauli: Sama jestem niezadowolona z tego, że tak późno dodaję rozdział :c Miałam chyba dwa naprawdę trudne konkursy w tym tygodniu, do tego dochodzi sprawdzian, kartkówki... Tłumaczy się tylko winny, no nie?

Według mnie, rozdział nie zachwyca. Jednak zapewniam, że kolejnym lub jeszcze następnym akcja powinna zacząć się rozkręcać :)


Rozdział 2 – Pierwsze nadgodziny

-I odrób z nią lekcje z piątku, żeby nie robiła ich jutro-pan Malik wypowiedział ostatnią w jego oczach prośbę (według Cristiny były to chamskie rozkazy), po czym sięgnął po skórzaną kurtkę i opuścił dom. 

Była sobota. Pierwsza sobota, w którą Cris pracowała. Dziewczyna zamknęła drzwi na zamek i wróciła do salonu, w którym była Catherine. Siedziała na kanapie oglądając bajkę lecącą w telewizji. Studentka spojrzała na ekran i zobaczyła napisy końcowe.

-Co oglądałaś?-spytała z czystej ciekawości.

-Króla Lwa-odpowiedziała dziewczynka.-Widziałaś kiedyś?

-Tak, ale nie przepadam za tym. Wolę jakieś bardziej dziewczęce bajki-Cristina wzruszyła ramionami i zaśmiała się z własnych słów. Cóż, kiedyś trzeba było to przyznać.-Wiesz co? Pomyślałam, że mogłybyśmy upiec dzisiaj babeczki. Potem zjadłybyśmy parę i pośmiały z czegoś, myślisz, że to dobry pomysł?-zaproponowała rudowłosa dziewczyna. Pierwszego dnia, kiedy Cat pokazywała jej, gdzie znajdują się konkretne rzeczy w kuchni, Cris nie zauważyła, aby brakowało wielu składników. Dokupiła tylko pojedyncze, których mogło zabraknąć i postanowiła zrobić dziś z Catherine coś nowego.

Caty wpatrywała się przez chwilę w starszą dziewczynę z lekko otwartymi ustami, po czym wyskoczyła radośnie w górę i przytuliła się mocno do Cris. Była od niej znacznie niższa, ale żadnej z nich to nie przeszkadzało.

-Tak! Tak, tak, tak! Jejciu, ale będzie fajnie!-Cristina uśmiechnęła się widząc entuzjazm dziewczynki. Pogłaskała ją lekko po głowie, a następnie odsunęła delikatnie od siebie.

-Na co czekamy? Idziemy atakować kuchnię!-studentka złapała małą za rączkę i pociągnęła lekko w stronę wypowiedzianego pomieszczenia.

Pomimo, że zajęcie może nie wydawać się najciekawszym, z perspektywy Cat było jednym z najlepszych, które robiła w ostatnim czasie. Przesypywanie do dużej miski różnych składników, które w odpowiednich ilościach podawała jej Cristina, zapewniało jej mnóstwo frajdy. Obserwowała wszystkie poczynania swojej opiekunki powtarzając w kółko „następnym razem zrobię wszystko sama, dobrze?”. W takim momencie studentka nie potrafiła zachować się inaczej, więc tylko się uśmiechała i przytakiwała głową. Catty naprawdę była najsłodszą dziewczynką, jaką kiedykolwiek poznała. Właściwie jedną z niewielu, ale to nie jest już tak ważne, prawda?

Kiedy masa wylądowała w foremkach, a foremki w piekarniku, należało tylko czekać. Cristina i Catherine udały się z powrotem do salonu i tam Cris spytała:

-Cat, masz jakieś zadanie domowe na weekend?

Dziewczynka spojrzała na studentkę i zamyśliła się na moment.

-Pani Sophie chyba nam coś zadała, ale nie pamiętam dokładnie-odpowiedziała.

-Mamy pół godziny, może zaczęłabyś je robić? Jutro nie będziesz miała tego na głowie-Cristina uśmiechnęła się lekko.

-Ale muszę?-mina Catheriny skrzywiła się nieco.-Nie przepadam za matematyką.

-Myślę, że powinnaś-rudowłosa dziewczyna przechyliła delikatnie głowę.-Dzięki temu jutro będziesz mogła spędzić cały dzień z tatusiem.

Caty z niewiadomego powodu posmutniała jeszcze bardziej.

-Tatuś nie ma dla mnie czasu-powiedziała cicho spoglądając na swoje dłonie. Cris zrobiło się żal Catherine.

-Słyszałam, że jutro nie pracuje, więc dlaczego nie miałby mieć dla ciebie czasu? Nie martw się.

Blondynka wzruszyła ramionami i nie odezwała się przez najbliższe parę minut, dlatego Cristine postanowiła powrócić do poprzedniego tematu.

-To co? Pójdziemy po zeszyt od matematyki i zobaczymy, czy rzeczywiście masz jakieś zadanie do zrobienia?-spytała mając nadzieję, że zobaczy jeszcze uśmiech na buzi Cat. Ośmiolatka pokiwała leciutko głową, jednak nie zmieniła wyrazu twarzy. Wstała powoli z kanapy i skierowała się w stronę swojego pokoju, gdzie znajdował się jej plecak. Wyciągnęła z niego cienki zeszyt w księżniczki oraz mały piórniczek. Sięgnęła po czerwone pióro, po czym przyglądnęła się przykładom, które miała zrobić. Zawahała się, jednak po chwili napisała coś.

Cris zaglądnęła dziewczynce przez ramię zauważając, iż zadanie polegało na wpisaniu znaku równości, większości lub mniejszości. Na kartce w kratkę nie znajdowało się więcej niż osiem przykładów. Studentka widząc, że Cat ma problem z zadaniem, odezwała się cicho:

-Spójrz-zaczęła przykładając wskazujący palec do pierwszych dwóch liczb.-Co jest większe? Cztery czy dziewięć?

Caty spojrzała na swoje palce i po wystawieniu najpierw czterech, a później dziewięciu odpowiedziała pewnie:

-Dziewięć.

-Dobrze-powiedziała Cris-więc masz tutaj błąd, bo zaznaczyłaś odwrotnie-dziewczyna zwróciła grzecznie Cat uwagę. 

-Nie, dlaczego?

Dopiero po tej wypowiedzi Cristina zorientowała się w czym tkwi problem. Pomyślała przez chwilę, po czym powiedziała:

-Jak krokodyl jest głodny to zje większego robaczka, prawda?-spytała, a Catherine kiwnęła głową zgadzając się.-Dlatego zawsze otwiera paszczę tylko w stronę tych większych liczb, rozumiesz?

-No jasne! Teraz już będę wiedziała-rzekła mała uczennica poprawiając pierwszy przykład i chichotając cicho. Dziewiętnastolatka uśmiechnęła się zauważając, że jej krótkie wytłumaczenie poskutkowało poprawnym wykonaniu reszty zadania. 

***

Zayn wszedł spóźniony do studia i rzucił kurtką w kąt.

-Korki-wymamrotał ciche usprawiedliwienie jego późnego przyjazdu.

Liam spojrzał na niego lekko zaniepokojony.

-Od paru dni jesteś jakiś nieswój Zaynie, o co chodzi?-spytał troskliwie brunet.-Nie żebym znowu chciał być daddy direction czy coś, bo…

-Frustracja seksualna, widać-Harry wtrącił swoje pięć groszy, a wszyscy z wyjątkiem Malika zaśmiali się głośno. Zayn przewrócił oczami wzdychając głośno.

-Czekaj, to nie w tym tygodniu zatrudniłeś jakąś opiekunkę dla Cat?-Louis zmarszczył brwi nie przestając się uśmiechać.

-Cristina-odezwał się Nialler-gorąca, swoją drogą. Strasznie zgrabna. Do tego wygląda na hot dwudziestkę, serio, musiałem sam się powstrzymywać. I, och…

-Wystarczy, Niall-powiedział głośniej Zayn.-Co dziś nagrywamy?

„Midnight Memories”*-tak brzmiał tytuł albumu, który miał się ukazać w listopadzie tego roku, a także utworu, nad którym One Direction miało dzisiaj popracować. Zayn polubił muzykę, jednak tekst kompletnie nie przypadł mu do gustu. Źle mu się kojarzył. Duża impreza. Wspomnienia z północy? Kto w ogóle wymyślił ten temat? Ty i ja, błąkamy się po ulicy… Poważnie? Tak jakby chciał mu zrobić na złość. Chłopak potrząsnął głową starając się przestać o tym myśleć. To jego przeszłość, tak? Niedługo minie dziesięć lat… Cholera, ciągle pamięta dokładną datę. Wziął parę głębokich oddechów, po czym spojrzał na tekst i starał skupić na odpowiedniej wysokości śpiewanych przez niego wersów. Wbrew pozorom, z głową pełną myśli nie było to takie proste. Sięgnął po butelkę wody i biorąc duży łyk oczyścił swoją głowę ze zbędnych teraz refleksji. Widząc rozbawionych czymś chłopaków był coraz bliższy uniesienia swoich kącików ust w górę. I chociaż brakowało naprawdę mało, nie zrobił tego.

Parę godzin w studiu wlokło się w nieskończoność i zanim Zayn mógł udać się do domu, musiał zrobić jeszcze kilkanaście zdjęć z fankami, podpisać parę koszulek i książek. Sztuczne uśmiechanie się naprawdę wychodziło m dobrze. Kierując się w stronę parkingu wyciągnął z kieszeni kurtki kluczyki, po czym wsiadł do pojazdu. 23:49. Ładny wynik, Zayn. Zostawiłeś dom z praktycznie obcą dziewczyną i córką przez ponad sześć godzin. Gratulacje.

Zanim mężczyzna dotarł do swojej willi, było już po północy i w pewnym sensie czuł się trochę winny. Chociaż nie, czekajcie. W końcu za coś jej płaci, tak? Gotówka, którą odpala Cristinie za każdy dzień spędzony z Cat nie jest mała, powinna to docenić. Tak, zdecydowanie. 

Otworzył drzwi zamknięte na zamek i przekroczył próg. Po chwili usłyszał szelest w salonie i domyślił się, że to dziewiętnastolatka. Kiedy wieszał kurtkę w szafie, dziewczyna z torbą na ramieniu weszła do przedpokoju. Jej oczy były prawie zamknięte, mrużyła je zapewne z powodu dużej ilości światła. Spała? Nie, to nieodpowiedzialne. 

-Dobry wieczór-odezwała się cicho. Jej głos był nieco zachrypnięty i wyglądała na prawie nieżywą. Niemożliwe, żeby była aż tak zmęczona.

-Dobry wieczór-Zayn odpowiedział poprawiając odruchowo swoją fryzurę.-Catherine śpi?

Dziewczyna ubierała akurat prawego buta i zachwiała się lekko, jednak w ostatniej chwili oparła się o szafkę stojącą za nią.

-Cristina?-mężczyzna upomniał się, kiedy nie usłyszał odpowiedzi.

-Um, tak, przepraszam-odpowiedziała nieco zmieszana studentka.-Śpi od jakichś dwóch godzin.

-Dwóch godzin?!-zdziwił się brunet.-Ona ma osiem lat, nie powinna kłaść się później niż po dziewiątej!-pomimo swojego zdziwienia starał się mówić jak najciszej.

-I o tej godzinie leżała już w łóżku. Nie mogła zasnąć, mówiła, że już dawno nie chodziła spać pod pana nieobecność i zapomniała jak się to robi-wyjaśniła rudowłosa dziewczyna ubierając drugiego buta i nie przywiązując najmniejszej uwagi do celebryty.

Zayn zmieszał się lekko, jednak jego mina w żadnym stopniu tego nie oddawała. Oparł się o framugę drzwi i założył ręce na klatce piersiowej.

Cris ziewnęła zakrywając usta dłonią, jednak jej oczy natychmiast się zaszkliły. Sięgnęła po płaszcz oraz rzuciła okiem na zegar wiszący na ścianie. Za dwie minuty odjeżdżało ostatnie metro. Sięgnęła tylko po torebkę leżącą na podłodze i kiedy chciała się krótko pożegnać oraz wybiec z domu, aby mieć jakiekolwiek szanse, żeby się nie spóźnić, pan Malik zatrzymał ją.

-Poczekaj-powiedział pospiesznie. Podszedł do szafy i wyjmując z kieszeni kurtki portfel, wręczył studentce należną się kwotę za dzisiejszy dzień pracy. Dziewczyna przyjęła pieniądze nawet na nie nie patrząc, po czym mamrocząc ciche „dobranoc” wypadła na zewnątrz jak oparzona. Biegła naprawdę szybko, przez co zostawała mała nadzieja, że się nie spóźni.

Los jednak chciał inaczej, ponieważ kiedy dotarła na stację, metro właśnie odjeżdżało. Akurat dziś musiało byś punktualne.

W ten sposób w wiosenną sobotę o 00:27 Cris znajdowała się pięć kilometrów od swojego mieszkania. Prawo Murphy’iego** działało idealnie w życiu Cristiny.

***

Zayn wszedł cicho po schodach na górę. Nie potrafił wytłumaczyć zachowania dziewiętnastolatki. Bała się go? Czuła niekomfortowo w jego towarzystwie? Cóż, jakby nie patrzeć, i to i to było dość pochlebiające. Pomimo paru myśli na ten temat, nie zastanawiał się nad tym już więcej tego dnia.

Mężczyzna uchylił drzwi od pokoju jego córki i zaglądnął do środka. Dziewczynka wierciła się niespokojnie w łóżku, podczas gdy w pomieszczeniu świeciła się tylko mała lampka nocna. Catherine miała zamknięte oczy, więc zapewne spała. Brunet wszedł do środka i podszedł do blondynki. Pogłaskał ją lekko po policzku, przez co Cat uspokoiła się nieco. Jej mina powoli stawała się coraz łagodniejsza.

Dziewczynka była tak krucha… Była małym skarbem Zayna. Czymś, co sprawiało, że uśmiechał się na jego widok. Kimś, kto sprawiał, że czuł, iż ma dla kogo się starać.


*Wiem, że w opowiadaniu właściwie jest już 2014 rok, jednak jeśli chodzi o twórczość chłopaków cofamy się o rok do tyłu :) Więc w Never Ending Work album Midnight Memories ukaże się dopiero w listopadzie, za około 7/8 miesięcy. Mam nadzieję, że rozumiecie o co mi chodzi ;) 

**Prawo Murphy’iego – „Wszystko co może pójść źle, pójdzie źle”


Jakieś pomysły o co może chodzić ze wspomnieniami Zayna ze studia? :) Komentujcie i oceniajcie! xx

poniedziałek, 24 lutego 2014

Rozdział 1 - 'Wydajesz się być fajna'



Od Pauli: Pierwsze lody złamane :) Komentujcie proszę i wyraźcie swoją opinię. Przy okazji: czy rozdziały nie są za długie? xx


'WYDAJESZ SIĘ BYĆ FAJNA' 

Cristina nie mogła się skupić na wykładach. Dziś nic jej nie interesowało. Nawet kiedy starała się posłuchać, co dziś próbują im przekazać na zajęciach, to i tak jej nie wychodziło. 


O czym myślała?


Ośmioletnie dziecko nie wydaje się problemem. Ale jak ono może się zachowywać i jakie może być, skoro zostało wychowane przez zadufanego w sobie gwiazdora? Szczerze, Cris współczuła Catherine, bo po wczorajszej rozmowie z panem Malikiem, mężczyzna wydał jej się zwyczajnie niemiły i oschły. Jeśli jego kontakty z córką wyglądają tak samo, dziewczynka zapewne nie czuje się najlepiej w swojej małej rodzince. 


Studentka westchnęła głośno, kiedy znów przyłapała się na myśleniu o TYM. Przeczesała dłonią swoje rozpuszczone włosy, po czym zaczęła rysować jakieś bazgroły w jej notatniku.


Dlaczego jej myśli ciągle krążyły wokół tej głupiej pracy? Nie da się ukryć, że podjęła ją tylko z powodu pieniędzy, których potrzebowała na samodzielne życie dopóki nie skończy studiów. Skłamała mówiąc wczoraj, że pieniądze nie są dla niej niezbędne. Bo są. Naprawdę nie powinna przejmować się jakimiś głupimi szczegółami. Prawda…?


Gdy profesor oznajmił, że na dziś to już koniec, wszyscy zaczęli opuszczać budynek, w którym spędzili ostatnie trzy godziny i każdy poszedł w swoją stronę. Cris wybrała centrum handlowe. Udała się na piętro, na którym znajdowała się jej ulubiona kawiarnia. Jak zawsze złożyła zamówienie na duże latte macchiato, po czym usiadła przy dwuosobowym stoliku. Wyjęła swój telefon oraz włączyła aplikację blogger odblokowując ówcześnie urządzenie. Wybrała opcję nowy post, po czym zaczęła pisać.




Kolejne wyzwanie…


CRIS ZNALAZŁA PRACĘ!

Nie, nie cieszę się, to był taki żart. Ha.

Czarny humor towarzyszy mi już od  rana, co jest po prostu straszne! Mam dość. Nie rozumiem, dlaczego nie mogę raz zapomnieć i cieszyć się czym mam.


Znowu odbiegam od tematu, boże.


Więc tak, znalazłam pracę. Bardzo dobrze płatną (bo przecież głównie o to mi chodziło?), ale kiedy teraz o tym myślę… Mogłam znaleźć coś innego. Mniej wymagającego i  z mniejszą liczbą przy słowie „wypłata”. Dosłownie wczoraj zostałam opiekunką ośmioletniej dziewczynki, Catherine. Nie poznałam jej jeszcze osobiście, ale mam przeczucie, że będziemy się dobrze dogadywały. Problemem jest jej ojciec, który wychowuje ją samotnie. Uwierzcie, nie potrafię znaleźć odpowiednich słów na opisanie tego, jak bardzo NIE przypadł mi do gustu.


Ale trzeba żyć dalej. Dzisiaj zaczynam i jestem chodzącym kłębkiem nerwów. Aktualnie zostaje mi tylko kawa.


Kolejne wyzwanie – nie umrzyj rozmawiając z ojcem Catherine i pokaż się od jak najlepszej strony. Uda się?


P.S. Ostatnio zauważyłam, że piszecie coraz więcej komentarzy. Cóż, nie przestawajcie!




Niska kelnerka podeszła do stolika, przy którym siedziała Cris i podała jej zamówioną kawę. Dziewczyna podziękowała i od razu zamoczyła usta w ciepłym napoju. To był w pewnym sensie jej sposób na zrelaksowanie się.


Z powodu dużej ilości czasu Cristina została w kawiarni chwilę dłużej niż zazwyczaj. To i tak nie zabiło wystarczającej liczby minut, bo gdyby już teraz udała się do domu pana Malika, byłaby na miejscu o około godzinę za wcześnie. Zdecydowała się więc wpaść na moment do swojego małego mieszkania. Przebrała się w bardziej wygodne dżinsy oraz kolorową tunikę, po czym położyła się na chwilę na kanapie i przymknęła oczy. Jej moment spokoju nie trwał zbyt długo, ponieważ już za chwilę musiała ponownie wyjść na zewnątrz, wsiąść do metra i nie gubiąc się jednocześnie w żadnej z dzielnic Londynu dotrzeć do miejsca jej… pracy. 


Kiedy każdy z wariantów został poprawnie wykonany, Cris ostatecznie stała przed, no dobra, powiedzmy to w końcu, ogromną willą Zayna. Zadzwoniła dzwonkiem oraz poprawiła swoją torebkę na ramieniu czekając, aż ktoś otworzy drzwi. Ku jej zdziwieniu nie zrobił tego pan Malik. W progu zauważyła uśmiechniętego blondyna ubranego w koszulę i ciemne dżinsy.


-Więc ty musisz być Cristina-odezwał się przyjaźnie.-Wejdź, proszę.


Dziewczyna weszła do środka i wciąż w małym szoku zaczęła zdejmować swoje buty.


-Zayn musiał wyjść parę godzin wcześniej, dlatego aktualnie nie ma go w domu-wytłumaczył.-Boże, nawet się nie przedstawiłem. Niall Horan, przyjaciel Zayna z zespołu-rzekł uśmiechając się.


Więc nie wszyscy celebryci są tacy oschli, jak to wczoraj pokazał pan Malik?


-Cristina Ambler, miło mi pana poznać-powiedziała dziewiętnastolatka ściskając dłoń mężczyzny.


-Przejdźmy od razu na ty-Niall mrugnął w stronę rudowłosej dziewczyny, po czym zaczął oprowadzać ją z krótka po domu, aby nie miała później z niczym problemów. Wytłumaczył parę podstawowych rzeczy i ostatecznie oboje skierowali się do salonu, w którym znajdowała się Catherine.


Cris zaniemówiła, kiedy zobaczyła blondwłosą dziewczynkę siedzącą po turecku na kanapie. Trzymała w rękach iPhona i była skoncentrowana wyłącznie na grze, która dostarczała jej mnóstwo frajdy. Była śliczna. Cristina uśmiechnęła się mimowolnie, gdy Cat mruknęła cicho niezadowolona i odłożyła telefon mówiąc:


-Znowu przegrałam.


Niall zaśmiał się cicho sięgając po urządzenie i chowając je do tylnej kieszeni spodni, więc Cris od razu wywnioskowała, że nie należał on do dziewczynki. 


-Catie, to jest Cristina, opowiadałem ci o niej wcześniej-zaczął blondyn wskazując na Cris, która pomachała energicznie w stronę Cat.-Nie zje cię, więc się nie bój-zażartował.- Ja muszę się już zbierać, bo jestem umówiony.


-Wujcio znalazł sobie w końcu dziewczynę i idzie na randkę?-Catherine zaśmiała się słodko, wcześniej uśmiechając się w stronę rudowłosej dziewczyny.


-Nic nie słyszałaś-Horan wywrócił oczami i poprawił swoją koszulę wprawiając tym razem już obie panie w cichy chichot.-Bądź grzeczna, tata wróci później. Do zobaczenia, Cristina-mężczyzna pocałował lekko Catherine w czoło, po czym skierował się do przedpokoju, a już po chwili można było usłyszeć zatrzaskujące się drzwi i zamykany zamek. 


Cris usiadła na brzegu kanapy i uśmiechnęła się ciepło.


-Chcemy się bardziej poznać czy od razu przechodzimy do konkretów w postaci jakiejś zabawy?-zaśmiała się obserwując reakcję małej blondynki, która zamyśliła się na chwilę patrząc Cristinie w oczy.


-Jestem Catherine Malik, mam osiem lat, chodzę do szkoły, lubię moją klasę, a moimi najlepszymi przyjaciółkami są Lisa i Morgan. Nie lubię pani od matematyki, ale ma śmiesznego pieprzyka przy nosie. Mój tatuś jest w zespole, kocham go i uwielbiam wujka Harry’ego, wujka Nialla, wujka Liama i wujka Louisa-dziewczynka powiedziała prawie na jednym wdechu, po czym uśmiechnęła się lekko.-Twoja kolej.


-Nazywam się Crisitna Ambler, ale spokojnie możesz mówić do mnie też Cris. Mam dziewiętnaście lat i studiuję. Mieszkam sama, ale wcale mi się to nie podoba. Moi przyjaciele nie spotykają się ze mną tak często jak kiedyś, bo żadne z nich nie ma już na to czasu. Lubię słuchać muzyki i tańczyć, ale tylko dla zabawy. I właśnie poznałam strasznie słodką dziewczynkę-Cris szturchnęła lekko ramię Catty jednym palcem, a dziewczynka wzdrygnęła się i zachichotała.


-Masz rude włosy-zauważyła córka pana Malika. Przysunęła się do studentki i dotknęła jednego z pasem jej włosów.-W mojej klasie jedna dziewczynka ma podobne i nikt jej nie lubi. Ale ty wydajesz się być fajna-wzruszyła ramionami, po czym spojrzała dziewczynie w oczy. Uśmiechnęła się uroczo i spytała z entuzjazmem: -Hej, chcesz ze mną zagrać w LittleBigPlanet*? 


-Masz LittleBigPlanet?!-Cristina spytała głośniej i zaśmiała się.-Lubię tą grę, czemu nie?


Catherine wstała i podeszła do telewizora. Włączyła go, po czym to samo zrobiła z konsolą. Podała jeden z kontrolerów Cris oraz uruchomiła grę.


-Możesz zmienić strój swojej pacynki, wiesz o tym?-spytała Cat, a brązowooka dziewczyna przytaknęła. Kliknęła odpowiednie przyciski oraz ubrała swoją postać w ubranka, które przypadły jej do gustu. Catty zrobiła to samo, po czym wybrała poziom, którego jeszcze nie przeszła. Dziewczyny wybuchały śmiechem na zmianę, przez co atmosfera zrobiła się naprawdę przyjemna. Wygląda na to, że nie tylko Cat będzie miała frajdę ze spotkań z Cristiną. 


-Proszę, nie zgiń w tym momencie! Musisz przejść przez to i dojść do koła ratunkowego, żebym się odrodziła!-mówiła Cat trzymając kciuki. 


-Uwierz, staram się-Cristina zachichotała. Jej palce zadrżały, kiedy myślała, że zaraz spadnie w przepaść i po raz kolejny będą musiały przechodzić ten sam poziom, jednak w ostatniej chwili się zreflektowała i skoczyła lądując na bezpiecznym lądzie. Dziewczyny krzyknęły radośnie, po czym znów wybuchły śmiechem. Chwilę później postać Cat ponownie pojawiła się na ekranie i dziewczynka powróciła do gry. Kontynuowały przygodę, aż wreszcie udało im się dojść do końca poziomu. Catherine włączyła jeszcze jeden, ale tym razem krótszy i prostszy, więc przejście go zajęło im zdecydowanie mniej czasu. 


Kiedy obie uznały, że czas zmienić zajęcie, kontrolery wylądowały na ławie, a telewizor ucichł.


-Jesteś głodna?-spytała Cris spoglądając na dziewczynkę, która przytaknęła głową.-Cóż, w takim razie musisz mi pomóc, chodź.


Catherine wstała i skierowała się razem ze swoją opiekunką w stronę kuchni. 


-Więc-zaczęła studentka opierając ręce na blacie.-Jestem kompletnie niedoświadczona i nie mam pojęcia gdzie co jest. Pomożesz mi?


-Jasne!-krzyknęła ochoczo blondynka i podeszłą do lodówki, którą otworzyła.-Wiesz, co znajduje się w lodówce, prawda? Zazwyczaj niczego w niej nie brakuje-powiedziała, po czym zamknęła drzwiczki oraz przeszła do szafki obok.-Tu jest pieczywo-wskazała wyższą półkę-a tutaj różne przyprawy-dotknęła niższej komory.


-Co z naczyniami?-spytała Crisina słuchając uważnie.


-Są tam-Cat pokazała szafkę nieco nad swoją głową.-Otwórz ją, ja nie dosięgam.


Rudowłosa dziewczyna zrobiła to, o czym powiedziała ośmiolatka i od razu zauważyła wiele szklanek, a wyżej talerzy i misek.


-Obok są słodycze, a tutaj-rzekła Caty otwierając szafkę pod blatem-tutaj są wszystkie garnki, patelnie i takie tam. W tamtej szufladzie znajdują się sztućce. 


Cris rozglądnęła się szybko po dość dużej kuchni i starała zapamiętać wszystko, czego właśnie się dowiedziała.
 

-No dobra, nie jest aż tak źle. To na co masz ochotę?


-Możesz zrobić kanapki? Z szynką, w porządku?-Cristina przytaknęła, po czym zaczęła wyjmować z szafek potrzebne rzeczy.-Idę umyć ręce.


Kiedy Cat opuściła pomieszczenie, ktoś przekręcił klucz w zamku i wszedł do mieszkania. Cris domyśliła się, że to pan Malik, ponieważ nie kojarzyła nikogo innego, kto miałby dostęp do kluczy. Po chwili mężczyzna zaczął poruszać się po domu, zapewne w poszukiwaniu swojej córki lub dziewiętnastolatki. Dziewczyna nie potrafiła wytłumaczyć, dlaczego nagle zaczęła się tak denerwować.


-Dobry wieczór, panie Malik-odezwała się Cris, gdy Zayn wszedł do kuchni.-Czy chciałby pan także…


-Gdzie Catherine?-gwiazdor przerwał dziewczynie. Otworzył lodówkę i sięgnął po małą butelkę wody.


-Wydaje mi się, że poszła umyć ręce.


-Wydaje ci się?-spytał mężczyzna, a Cris prawie zaczerwieniła się ze złości. Łapanie za słówka? Poważnie? Będą się bawili w taki sposób?


-Zaczęłam robić jej kolację, więc powiedziała…


-Myślę, że już czas na ciebie-Malik ponownie nie pozwolił dokończyć dziewczynie zdania. Cris patrzyła na niego przez chwilę zdezorientowana nie wiedząc, co powiedzieć. Te słowa chyba nie zostały wypowiedziane w dobrym momencie.


-Catherine chciała kanapki z szynką, więc w takim razie proszę dokończyć za mnie-Cristina rzekła pewna siebie.-Do widzenia.


Dziewczyna sięgnęła po swoją torebkę przechodząc przez salon, ubrała buty oraz płaszcz w przedpokoju, po czym opuściła dom. 


Naprawdę tak to będzie wyglądało? Nie ważne co będzie robiła; przychodzi Malik i od razu ma znajdować się przy drzwiach. Czy to nie jest chore?


Cris przyspieszyła kroku oraz wyjęła ze swojej torebki słuchawki. Szczerze, już po pierwszym dniu miała dość. Ale nie była to wina Cat czy zabawnego blondyna z początku spotkania.




*LittleBigPlanet – gra komputerowa wydana na PlayStation 3 oraz PSP