Od Pauli: Rozdział jest trochę wcześniej niż powinien (z czego osobiście jestem zadowolona), ale nie wiem czy przez to nie jest trochę nidporacowany... OCENIAJCIE! xx
COŚ NIESPODZIEWANEGO
Anonimowy napisał(a)
Dasz radę Cris. Wierzymy, że jesteś silna x
Dasz radę Cris. Wierzymy, że jesteś silna x
Anonimowy napisał(a)
Czekamy na anegdoty z nowej pracy
Czekamy na anegdoty z nowej pracy
BeingCool napisał(a)
Wiem, przez co przechodzisz. Potrzebujesz pieniędzy, więc zrobisz wiele, aby je otrzymać. Mam świadomość, że w takiej sytuacji potrafi człowiekowi odbić. Nie rób nic głupiego.
Pozdrawiam xx
Wiem, przez co przechodzisz. Potrzebujesz pieniędzy, więc zrobisz wiele, aby je otrzymać. Mam świadomość, że w takiej sytuacji potrafi człowiekowi odbić. Nie rób nic głupiego.
Pozdrawiam xx
ElyyCy napisał(a)
Koniecznie napisz jak się bawisz w swojej pracy!!!
Koniecznie napisz jak się bawisz w swojej pracy!!!
PercyMKs napisał(a)
Bycie opiekunką jest słodkie i uczy paru fajnych rzeczy
Bycie opiekunką jest słodkie i uczy paru fajnych rzeczy
Anonimowy napisał(a)
Czy tylko ja mam wrażenie, że Cris nie rzuci tej pracy nawet z powodu chamskiego szefa?
Czy tylko ja mam wrażenie, że Cris nie rzuci tej pracy nawet z powodu chamskiego szefa?
Kiedy Cristina pewnego ranka przeczytała parę komentarzy dotyczących ostatniego postu, bez zawahania uznała, że musi dodać coś nowego. Aby nie robić nic na siłę i zbyt szybko, zanim zaczęła pisać, sięgnęła po odpowiednie naczynie i tradycyjnie zrobiła swoją ulubioną kawę. Wróciła do swojej sypialni i siadając na łóżku, postawiła napój na szafce obok.
Cristina umarła już pierwszego dnia pracy, jednak powróciła
Ile ja jestem tą opiekunką? Tydzień? Dwa? Mniej? Nie bywam tam
codziennie, a uwierzcie, bardziej zniechęcić mnie do dalszej pracy się nie
dało. Już pierwszego dnia wyrzucił mnie z domu, kiedy do niego wrócił.
Dosłownie! Wyobraźcie sobie najgorszy sposób, w jaki ktoś może powiedzieć Wam
„wiesz co, idź sobie”. Nie będzie to „przepraszam, ale jestem dziś zmęczony/a,
zadzwonię później to pogadamy; nie złość się, proszę, wszystko ci wynagrodzę”,
a tym bardziej nie usłyszymy również „jest mi przykro, ale potrzebuję teraz
czasu dla siebie; nie chcę cię wyrzucać, bo przecież nie wypada, po prostu nie
chciał(a)bym, abyś przy tym wszystkim był/a”
Więc co Cristina usłyszała?
„Myślę, że już czas na ciebie”
Pierwszego dnia. W czasie, kiedy oboje powinniśmy przedstawić się z jak najlepszej stronie. On wyskakuje z takim tekstem. Od tak.
Pierwszego dnia. W czasie, kiedy oboje powinniśmy przedstawić się z jak najlepszej stronie. On wyskakuje z takim tekstem. Od tak.
Uważacie, że to wcale nie zdenerwuje? Że nie jest to zdanie, którego
najbardziej nie chcielibyście usłyszeć? Że dałoby się powiedzieć coś jeszcze
bardziej chamskiego i nie na miejscu?
Błagam Was! Zastanówcie się… Czy naprawdę bardziej zdenerwowała by Was
niecenzuralna wypowiedź albo po prostu „wynoś się”? (co właściwie usłyszycie
tylko po kłótni, dlatego to Was już nie wkurzy; bardziej będziecie źli przez
wcześniej wymienioną kłótnię). Gwarantuję Wam, że nie ma nic gorszego!
Dużo osób prosi o to, żebym opisywała, co dzieje się w tym piekle, ale
szczerze nie chciałabym tego robić (napisała Cris w poście, który dotyczy
właśnie jej pracy). Chętnie będę szukała jakichś innych tematów.
Ej, a co z Wami? Pracujecie już gdzieś? Co studiujecie? Napiszcie coś o
sobie, czemu tylko ja mam zanudzać Was swoim życiem?
Dziewczyna przeczytała tekst parokrotnie i uznając go za
poprawny opublikowała. Dokończyła swoją kawę, po czym odniosła naczynie do
kuchni i umieściła w zmywarce. Dziś leniwe środy-wykłady zaczynają się o
siódmej rano i kończą już o dziesiątej. Pozostaje prawie cały dzień na
poleżenie w łóżku i poobijanie się.
No chyba, że właśnie otrzymujesz SMS’a od pana Malika z
jednoznaczną treścią.
„Odbierz Cat ze szkoły za godzinę, róg Green Street, sala 12,
i zaprowadź ją do domu. Klucze są w skrzynce na listy. Będę po 14”
Cristina naprawdę miała ogromną ochotę odpisać proste „nie”.
Miała dość. Czy tak trudne jest dopisanie chociaż jednego „proszę”?!
Trzymała przez kilka minut telefon w dłoniach i patrzyła na
niego wściekła. Po chwili rzuciła nim tak, że wylądował na miękkim materacu
łóżka. Warknęła cicho, po czym skierowała się do łazienki, aby nałożyć
delikatny makijaż. Przecież nie wyjdzie do miasta wyglądając jak zombie, no nie?
Dziś postawiła na błękit. Czarne rzęsy, jasnoniebieski cień,
trochę pudru i różowy błyszczyk. Ciemne jeansy oraz prawie biała koszula z
czarnymi detalami. Wredota-Malik, bo już chyba tylko tak może nazywać ojca
Catherine, użył swojego mózgu przynajmniej raz informując ją godzinę wcześniej
o potrzebie odebrania Catherine. Cristine naprawdę była pod wrażeniem… Tego jak
dobrze wyszło jej dobranie dzisiejszej stylizacji, nie zachowania pana Malika.
Już myśleliście nie wiadomo co, hę? Ha.
Dziewczyna opuściła swoje małe mieszkanie i skierowała się
na najbliższy przystanek autobusowy. Miała trochę więcej czasu, więc gdyby
wybrała metro, byłaby na miejscu zdecydowanie za wcześnie.
Kiedy odpowiedni pojazd się zatrzymał, studentka wsiadła do
środka razem z innymi i zajęła miejsce obok okna. Wyjęła z torebki słuchawki i
relaksowała się słuchając po drodze swojej ulubionej muzyki. Nie była zdziwiona
z powodu małej ilości korków, ponieważ o tej porze na drodze nie znajduje się
raczej wiele samochodów. Po około piętnastu minutach wysiadła na najmniej
oddalonym od szkoły Catherine przystanku i wciąż ze słuchawkami w uszach wolnym
krokiem przeszła do wskazanego wcześniej przez mężczyznę miejsca. Zerknęła na
zegarek w telefonie, po czym niepewnym krokiem udała się pod salę, w której Cat
zapewne miała lekcje. Zauważyła innych rodziców, przez co zestresowała się
nieco i dla bezpieczeństwa stanęła kawałek od nich. Wyłączyła muzykę chowając
tym samym komórkę, kiedy zadzwonił dzwonek. Z sal obok powoli zaczęły wychodzić
dzieci w podobnym wieku co Cat, jednak drzwi z numerem dwanaście wciąż
pozostawały zamknięte. Dopiero po dłuższej chwili parę niziutkich dziewczynek
wybiegło na korytarz, żeby przywitać się ze swoimi mamami.
Cris naprawdę uważała się za cierpliwego człowieka, jednak
nie przesadzajmy. Miała wrażenie, iż mała blond główka nigdy nie wyłoni się z
klasy. Zastanawiała się nawet czy nie pomyliła sali, ale po sprawdzeniu
wiadomości, gdzie wyraźnie napisane było „sala 12”, powracała wzrokiem do
uchylonych drzwi.
Minutę później pojawiła się w nich wysoka kobieta w
okularach. Rozglądnęła się na prawo i lewo ewidentnie kogoś szukając, jednak
już po chwili wróciła do środka, a Cris mogła usłyszeć jak mówi głośno:
-Nie ma jeszcze twojego taty, Catherine. Musisz poczekać, aż
przyjedzie, bo nie wypuszczę cię dopóki z nim nie porozmawiam. To samo tyczy
się ciebie i twojej mamy, Lucy.
Rudowłosa dziewczyna zawahała się. Przygryzła nerwowo wargę,
po czym niepewnym krokiem skierowała się w stronę sali. Przekroczyła próg i od
razu zauważyła dwie zapłakane dziewczynki, z czego jedną była córka pana
Malika. W tym samym czasie do pomieszczenia wbiegła zdyszana kobieta w
rozpiętym płaszczu. Natychmiast zatrzymała się widząc to samo, co Cristine. Podeszła
do drugiej ciemnowłosej dziewczynki po czym kucnęła na jej wysokości i zaczęła
coś mówić.
-Cris-wyszeptała Catherine pociągając czerwonym noskiem.
Podeszła do dziewiętnastolatki jakby to,
że to ona jest tu dzisiaj zamiast jej taty było czymś naturalnym i
łapiąc ją za rękę odwróciła się do swojej nauczycielki.-To jest Cristina-powiedziała
cicho.
-Mogę wiedzieć kim pani dokładnie jest?-spytała kobieta w
okularach.-Wiele razy widziałam innych mężczyzn odbierających Catherine, ale
jeszcze nigdy nie zjawiła się tutaj żadna kobieta.
Cris puściła rączkę Caty, po czym podała dłoń nauczycielce
przedstawiając się.
-Cristina Ambler-rzekła.-Jestem… znajomą pana Malika,
poprosił mnie dzisiaj o przysługę.
-W takim razie przepraszam, mój błąd. Nazywam się Natalie
Andrews, jestem wychowawczynią Cat-pani Adrews uścisnęła lekko dłoń studentki.
Czy to tylko Cris była jakaś głupia, czy nikt nie wiedział o
co tutaj chodzi?
-Przejdźmy proszę do rzeczy-odezwała się nauczycielka
dziewczynek odchrząkując.-Pani Ambler, to jest mama Lucy, pani
Weatherley-kobieta w płaszczu podała Cris z szacunkiem rękę.-Dzisiaj na mojej
lekcji doszło do niemiłego zdarzenia. Mianowicie, Lucy zaczęła przezywać
Catherine oraz wypominać jej w kpiący sposób brak matki. Szczerze, nie wiem
skąd ośmioletnia dziewczynka zna takie słownictwo-Natalie westchnęła głęboko, a
Cris w pewnym sensie ulżyło słysząc, że to nie Cat zawiniła.-Jednak Catherine
również nie pozostaje bez winy. Kiedy usłyszała słowa swojej koleżanki zaczęła
ciągnąć ją za włosy i uderzyła lekko w brzuch, na szczęście nie było to nic
poważnego. Rozmawiałam już z dziewczynkami i obie żałują swojego
zachowania-kobieta na tych słowach zakończyła swoją krótką mowę.
I Lucy, i Cat miały spuszczone głowy i wyglądały na nieco
przestraszone. Crisina szczerze nie do końca mogła uwierzyć w słowa
nauczycielki. Nigdy nie przypuściłaby, że Catherine mogłaby zachować się w ten
sposób. Uważała ją raczej za spokojne dziecko.
-Najmocniej przepraszam za zachowanie mojej córki-jako
pierwsza odezwała się zdenerwowana pani Weatherley.-Na pewno porozmawiamy o tym
w domu-dodała rzucając Lucy piorunujące spojrzenie.-Lucy, chcesz coś powiedzieć
swojej koleżance?
Dziewczynka nie uniosła nawet swojej główki. Splotła palce
swoich dłoni i przez cały czas wpatrywała się w podłogę.
-Przepraszam-wyszeptała. Kiedy jej mama szturchnęła ją
leciutko przekazując, że powinna dodać coś jeszcze, kontynuowała:-Jest mi
głupio i już nigdy nie będę cię przezywała.
Catherine patrzyła smutno na dziewczynkę wsłuchując się w
jej słowa.
-Cat...-Cristina napomknęła cicho.
-Przepraszam, że ciągnęłam cię za włosy… i że cię
uderzyłam-powiedziała niepewnie. Obie dziewczynki spojrzały na siebie przez
ułamek sekundy, jednak żadna z nich się nie uśmiechnęła. Sytuacja była dość
niezręczna, a już zwłaszcza dla dziewiętnastoletniej dziewczyny, która najwyżej
mogła być na miejscu jednej z ośmiolatek, a nie w roli odpowiedzialnej za jedną
z nich osoby.
-Musiałam odnotować zachowanie dziewczynek w postaci uwagi,
którą będzie musiał podpisać rodzic-dodała na koniec Natalie.-Naprawdę mam
nadzieję, iż był to jednorazowy wybryk. Obie dziewczynki są bardzo inteligentne
i osiągają świetne wyniki w nauce.
Wszyscy mieli ochotę zakończyć już tą sprawę i opuścić
klasę. Kiedy Cristina i pani Weatherley podziękowały nauczycielce oraz
pożegnały się, razem z ośmiolatkami opuściły salę. Catherine skierowała się w
stronę szatni prowadząc za sobą niemo swoją opiekunkę.
Cristina naprawdę nie wiedziała jak zacząć rozmowę. I czy
naprawdę powinna ją zaczynać? Może to rola jej ojca? Czy wystarczyłoby tylko
parę zdań?
Gdy blondynka założyła swoją jasną kurtkę, czapkę oraz szarą
chustkę trzymając się blisko starszej dziewczyny opuściła budynek. Obie szły w
ciszy, ponieważ żadna nie wiedziała, co tak naprawdę wypada w takiej sytuacji
powiedzieć. Zresztą, to przecież Cris powinna zacząć, tak to jest napisane w
tych psychologicznych książkach? Powinna zacząć, żeby Cat nie myślała, że nie
jest na nią zła.
A była zła?
-Dlaczego to zrobiłaś, Cat?-spytała Cristina. Boże, brawo za
oryginalność, Cris.
Dziewczynka wzięła głęboki oddech, po czym zaczęła bawić się
swoim rękawem.
-Dlaczego ty po mnie przyszłaś?-Caty odezwała się tak, jakby
ignorowała pytanie dziewiętnastolatki. Cris poczuła się trochę niezręcznie…
Może dziewczynka wolała, żeby to tato był przy niej podczas tej rozmowy?
-Twój tatuś mnie poprosił, żebym dzisiaj odebrała cię ze
szkoły-odpowiedziała Cristina. Złapała rączkę blondynki, aby czuć się
bezpieczniej przechodząc z nią przez jezdnię. Dom pana Malika nie był daleko,
dlatego mogły pozwolić sobie na krótki spacer.
-Nie mówił mi o tym. Myślisz, że to dlatego, że już mnie nie
kocha?-Catty spytała smutniejąc jeszcze bardziej z sekundy na sekundę.
-Nie!-studentka zaprotestowała jednoznacznie.-Nie, skąd ci
to w ogóle przyszło do głowy?
-Lucy powiedziała, że gdyby tatuś mnie kochał to miałabym
też mamusię.
Serce rudowłosej dziewczyny pękło na milion małych
kawałeczków słysząc te słowa. Nigdy, naprawdę nigdy nie pomyślałaby, że ktoś
może mówić tak okrutne rzeczy, w dodatku do ośmiolatki.
-Catherine, to w żadnym wypadku nie działa w ten
sposób-rzekła Cris.-Tatuś kocha cię nad życie i jesteś dla niego najważniejsza.
To, że wychowuje cię sam, wcale nie sprawia, że jesteś gorsza od innych. On ma
teraz dużo pracy, a ja jestem po to, żeby pomagać mu właśnie w takim momencie
jak ten-starała się wytłumaczyć, kiedy powoli dochodziły do swojego
celu.-Jesteś wspaniałą dziewczynką i nie ma osoby, która by cię nie pokochała.
-Tak myślisz?-odezwała się niepewna blondynka.
-Właśnie tak myślę-powiedziała Cristina uśmiechając się
lekko w stronę małej uczennicy. Podeszła do skrzynki i używając swojej
szczupłej ręki, wyjęła z niej zapasowe klucze. Otworzyła furtkę i razem z
dziewczynką weszła do małego ogródka. Podeszła do drzwi i zatrzymała się na
chwilę oglądając klucze, które trzymała w dłoni. Dwa wyglądały identycznie,
więc jedynym wyjściem było wypróbowanie najpierw jednego, a później drugiego.
Pech odezwał się do rudowłosej dziewczyny po raz drugi w najbliższym czasie,
ponieważ klucz, który wybrała jako pierwszy, oczywiście nie pasował do zamka.
Studentka nie przejęła się tym jednak tak bardzo i otwierając w końcu drzwi za
użyciem odpowiedniego narzędzia, wpuściła do domu Catherine, a następnie sama
weszła do środka.
Teraz byłą pewna, że nie czuła złości do dziewczynki.
Szczerze, było jej trochę żal tego, że musiała nasłuchać się takich
nieprzyjemnych słów. Bo zwykłe słowa mogą naprawdę ranić i Cris dobrze o tym
wiedziała.
Wow wow wow cudowny rozdział czekam na kolejny xx
OdpowiedzUsuńNo no no <3 myślałam ze się dowiemy o co chodzi z tymi wspomnieniami Zayn ale i tak jest super *-* tak z ciekawości... w którym mniej więcej rozdziale będzie to wyjaśnione? Ps. Dziękuję za informację ;*
OdpowiedzUsuńWspomnienia Zayna to według mnie jeden z głównych wątków ;) Jego przemyślenia w poprzednim rozdziale były dopiero, można by powiedzieć, wstępem. Niestety jeszcze trochę pomęczę Was różnymi niedopowiedzeniami w tej kwestii. Ciężko mi określić, w którym dokładnie rozdziale się to wyjaśni. Może coś w okolicach 10? Uściski xx
UsuńCudowny rozdział *.* Czekam na nexta :)
OdpowiedzUsuńOd razu przepraszam za tak późny komentarz xD mój organizm jest automatycznie nastawiony na komentowanie w czwartki :P
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału, to piękny :) A ta Lucy to straszna zołza (z uwagi na osoby nieletnie, w tym ja, nie zamierzam używać mocniejszych słów, bo to może zostawić swój ślad w ich psychice. Dziekuje.)
Tylko... Czy mi się wydaje, czy jakiś taki krótki jest? :P hahahaha zabijesz mnie za to :P wybacz kochanie ;)
Ekhym... Gdzie mój Horan? :D
Ham Cię <3 xx
Świetny czekam na next <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :D Już nie mogłam sie doczekać :D Ale jak zwykle nie było kiedy wejść :/ Ciekawe co będzie w następnym :D już się nie mogę doczekać :D Pozdrawiam :* :D /K.
OdpowiedzUsuńjsjsjnsjsnsbjsnevdkwkbwiekwbdh *_*
OdpowiedzUsuńczekam na next :)
pozdrawiam
Alex ♥
No to stwierdzam, że masz naprawdę genialnego bloga. Nie spodziewałabym się, że Cat jest do tego zdolna. Naprawdę mnie zdziwiłaś. Świetny rozdział no i życze weny no i czekam na next'a
OdpowiedzUsuńBoże proszę proszę proszę pisz dalej ! <3
OdpowiedzUsuńNo powiem Ci że zajebiste. Czekam na kolejną część. *_*
OdpowiedzUsuńŚwietne!
OdpowiedzUsuń