poniedziałek, 24 lutego 2014

Rozdział 1 - 'Wydajesz się być fajna'



Od Pauli: Pierwsze lody złamane :) Komentujcie proszę i wyraźcie swoją opinię. Przy okazji: czy rozdziały nie są za długie? xx


'WYDAJESZ SIĘ BYĆ FAJNA' 

Cristina nie mogła się skupić na wykładach. Dziś nic jej nie interesowało. Nawet kiedy starała się posłuchać, co dziś próbują im przekazać na zajęciach, to i tak jej nie wychodziło. 


O czym myślała?


Ośmioletnie dziecko nie wydaje się problemem. Ale jak ono może się zachowywać i jakie może być, skoro zostało wychowane przez zadufanego w sobie gwiazdora? Szczerze, Cris współczuła Catherine, bo po wczorajszej rozmowie z panem Malikiem, mężczyzna wydał jej się zwyczajnie niemiły i oschły. Jeśli jego kontakty z córką wyglądają tak samo, dziewczynka zapewne nie czuje się najlepiej w swojej małej rodzince. 


Studentka westchnęła głośno, kiedy znów przyłapała się na myśleniu o TYM. Przeczesała dłonią swoje rozpuszczone włosy, po czym zaczęła rysować jakieś bazgroły w jej notatniku.


Dlaczego jej myśli ciągle krążyły wokół tej głupiej pracy? Nie da się ukryć, że podjęła ją tylko z powodu pieniędzy, których potrzebowała na samodzielne życie dopóki nie skończy studiów. Skłamała mówiąc wczoraj, że pieniądze nie są dla niej niezbędne. Bo są. Naprawdę nie powinna przejmować się jakimiś głupimi szczegółami. Prawda…?


Gdy profesor oznajmił, że na dziś to już koniec, wszyscy zaczęli opuszczać budynek, w którym spędzili ostatnie trzy godziny i każdy poszedł w swoją stronę. Cris wybrała centrum handlowe. Udała się na piętro, na którym znajdowała się jej ulubiona kawiarnia. Jak zawsze złożyła zamówienie na duże latte macchiato, po czym usiadła przy dwuosobowym stoliku. Wyjęła swój telefon oraz włączyła aplikację blogger odblokowując ówcześnie urządzenie. Wybrała opcję nowy post, po czym zaczęła pisać.




Kolejne wyzwanie…


CRIS ZNALAZŁA PRACĘ!

Nie, nie cieszę się, to był taki żart. Ha.

Czarny humor towarzyszy mi już od  rana, co jest po prostu straszne! Mam dość. Nie rozumiem, dlaczego nie mogę raz zapomnieć i cieszyć się czym mam.


Znowu odbiegam od tematu, boże.


Więc tak, znalazłam pracę. Bardzo dobrze płatną (bo przecież głównie o to mi chodziło?), ale kiedy teraz o tym myślę… Mogłam znaleźć coś innego. Mniej wymagającego i  z mniejszą liczbą przy słowie „wypłata”. Dosłownie wczoraj zostałam opiekunką ośmioletniej dziewczynki, Catherine. Nie poznałam jej jeszcze osobiście, ale mam przeczucie, że będziemy się dobrze dogadywały. Problemem jest jej ojciec, który wychowuje ją samotnie. Uwierzcie, nie potrafię znaleźć odpowiednich słów na opisanie tego, jak bardzo NIE przypadł mi do gustu.


Ale trzeba żyć dalej. Dzisiaj zaczynam i jestem chodzącym kłębkiem nerwów. Aktualnie zostaje mi tylko kawa.


Kolejne wyzwanie – nie umrzyj rozmawiając z ojcem Catherine i pokaż się od jak najlepszej strony. Uda się?


P.S. Ostatnio zauważyłam, że piszecie coraz więcej komentarzy. Cóż, nie przestawajcie!




Niska kelnerka podeszła do stolika, przy którym siedziała Cris i podała jej zamówioną kawę. Dziewczyna podziękowała i od razu zamoczyła usta w ciepłym napoju. To był w pewnym sensie jej sposób na zrelaksowanie się.


Z powodu dużej ilości czasu Cristina została w kawiarni chwilę dłużej niż zazwyczaj. To i tak nie zabiło wystarczającej liczby minut, bo gdyby już teraz udała się do domu pana Malika, byłaby na miejscu o około godzinę za wcześnie. Zdecydowała się więc wpaść na moment do swojego małego mieszkania. Przebrała się w bardziej wygodne dżinsy oraz kolorową tunikę, po czym położyła się na chwilę na kanapie i przymknęła oczy. Jej moment spokoju nie trwał zbyt długo, ponieważ już za chwilę musiała ponownie wyjść na zewnątrz, wsiąść do metra i nie gubiąc się jednocześnie w żadnej z dzielnic Londynu dotrzeć do miejsca jej… pracy. 


Kiedy każdy z wariantów został poprawnie wykonany, Cris ostatecznie stała przed, no dobra, powiedzmy to w końcu, ogromną willą Zayna. Zadzwoniła dzwonkiem oraz poprawiła swoją torebkę na ramieniu czekając, aż ktoś otworzy drzwi. Ku jej zdziwieniu nie zrobił tego pan Malik. W progu zauważyła uśmiechniętego blondyna ubranego w koszulę i ciemne dżinsy.


-Więc ty musisz być Cristina-odezwał się przyjaźnie.-Wejdź, proszę.


Dziewczyna weszła do środka i wciąż w małym szoku zaczęła zdejmować swoje buty.


-Zayn musiał wyjść parę godzin wcześniej, dlatego aktualnie nie ma go w domu-wytłumaczył.-Boże, nawet się nie przedstawiłem. Niall Horan, przyjaciel Zayna z zespołu-rzekł uśmiechając się.


Więc nie wszyscy celebryci są tacy oschli, jak to wczoraj pokazał pan Malik?


-Cristina Ambler, miło mi pana poznać-powiedziała dziewiętnastolatka ściskając dłoń mężczyzny.


-Przejdźmy od razu na ty-Niall mrugnął w stronę rudowłosej dziewczyny, po czym zaczął oprowadzać ją z krótka po domu, aby nie miała później z niczym problemów. Wytłumaczył parę podstawowych rzeczy i ostatecznie oboje skierowali się do salonu, w którym znajdowała się Catherine.


Cris zaniemówiła, kiedy zobaczyła blondwłosą dziewczynkę siedzącą po turecku na kanapie. Trzymała w rękach iPhona i była skoncentrowana wyłącznie na grze, która dostarczała jej mnóstwo frajdy. Była śliczna. Cristina uśmiechnęła się mimowolnie, gdy Cat mruknęła cicho niezadowolona i odłożyła telefon mówiąc:


-Znowu przegrałam.


Niall zaśmiał się cicho sięgając po urządzenie i chowając je do tylnej kieszeni spodni, więc Cris od razu wywnioskowała, że nie należał on do dziewczynki. 


-Catie, to jest Cristina, opowiadałem ci o niej wcześniej-zaczął blondyn wskazując na Cris, która pomachała energicznie w stronę Cat.-Nie zje cię, więc się nie bój-zażartował.- Ja muszę się już zbierać, bo jestem umówiony.


-Wujcio znalazł sobie w końcu dziewczynę i idzie na randkę?-Catherine zaśmiała się słodko, wcześniej uśmiechając się w stronę rudowłosej dziewczyny.


-Nic nie słyszałaś-Horan wywrócił oczami i poprawił swoją koszulę wprawiając tym razem już obie panie w cichy chichot.-Bądź grzeczna, tata wróci później. Do zobaczenia, Cristina-mężczyzna pocałował lekko Catherine w czoło, po czym skierował się do przedpokoju, a już po chwili można było usłyszeć zatrzaskujące się drzwi i zamykany zamek. 


Cris usiadła na brzegu kanapy i uśmiechnęła się ciepło.


-Chcemy się bardziej poznać czy od razu przechodzimy do konkretów w postaci jakiejś zabawy?-zaśmiała się obserwując reakcję małej blondynki, która zamyśliła się na chwilę patrząc Cristinie w oczy.


-Jestem Catherine Malik, mam osiem lat, chodzę do szkoły, lubię moją klasę, a moimi najlepszymi przyjaciółkami są Lisa i Morgan. Nie lubię pani od matematyki, ale ma śmiesznego pieprzyka przy nosie. Mój tatuś jest w zespole, kocham go i uwielbiam wujka Harry’ego, wujka Nialla, wujka Liama i wujka Louisa-dziewczynka powiedziała prawie na jednym wdechu, po czym uśmiechnęła się lekko.-Twoja kolej.


-Nazywam się Crisitna Ambler, ale spokojnie możesz mówić do mnie też Cris. Mam dziewiętnaście lat i studiuję. Mieszkam sama, ale wcale mi się to nie podoba. Moi przyjaciele nie spotykają się ze mną tak często jak kiedyś, bo żadne z nich nie ma już na to czasu. Lubię słuchać muzyki i tańczyć, ale tylko dla zabawy. I właśnie poznałam strasznie słodką dziewczynkę-Cris szturchnęła lekko ramię Catty jednym palcem, a dziewczynka wzdrygnęła się i zachichotała.


-Masz rude włosy-zauważyła córka pana Malika. Przysunęła się do studentki i dotknęła jednego z pasem jej włosów.-W mojej klasie jedna dziewczynka ma podobne i nikt jej nie lubi. Ale ty wydajesz się być fajna-wzruszyła ramionami, po czym spojrzała dziewczynie w oczy. Uśmiechnęła się uroczo i spytała z entuzjazmem: -Hej, chcesz ze mną zagrać w LittleBigPlanet*? 


-Masz LittleBigPlanet?!-Cristina spytała głośniej i zaśmiała się.-Lubię tą grę, czemu nie?


Catherine wstała i podeszła do telewizora. Włączyła go, po czym to samo zrobiła z konsolą. Podała jeden z kontrolerów Cris oraz uruchomiła grę.


-Możesz zmienić strój swojej pacynki, wiesz o tym?-spytała Cat, a brązowooka dziewczyna przytaknęła. Kliknęła odpowiednie przyciski oraz ubrała swoją postać w ubranka, które przypadły jej do gustu. Catty zrobiła to samo, po czym wybrała poziom, którego jeszcze nie przeszła. Dziewczyny wybuchały śmiechem na zmianę, przez co atmosfera zrobiła się naprawdę przyjemna. Wygląda na to, że nie tylko Cat będzie miała frajdę ze spotkań z Cristiną. 


-Proszę, nie zgiń w tym momencie! Musisz przejść przez to i dojść do koła ratunkowego, żebym się odrodziła!-mówiła Cat trzymając kciuki. 


-Uwierz, staram się-Cristina zachichotała. Jej palce zadrżały, kiedy myślała, że zaraz spadnie w przepaść i po raz kolejny będą musiały przechodzić ten sam poziom, jednak w ostatniej chwili się zreflektowała i skoczyła lądując na bezpiecznym lądzie. Dziewczyny krzyknęły radośnie, po czym znów wybuchły śmiechem. Chwilę później postać Cat ponownie pojawiła się na ekranie i dziewczynka powróciła do gry. Kontynuowały przygodę, aż wreszcie udało im się dojść do końca poziomu. Catherine włączyła jeszcze jeden, ale tym razem krótszy i prostszy, więc przejście go zajęło im zdecydowanie mniej czasu. 


Kiedy obie uznały, że czas zmienić zajęcie, kontrolery wylądowały na ławie, a telewizor ucichł.


-Jesteś głodna?-spytała Cris spoglądając na dziewczynkę, która przytaknęła głową.-Cóż, w takim razie musisz mi pomóc, chodź.


Catherine wstała i skierowała się razem ze swoją opiekunką w stronę kuchni. 


-Więc-zaczęła studentka opierając ręce na blacie.-Jestem kompletnie niedoświadczona i nie mam pojęcia gdzie co jest. Pomożesz mi?


-Jasne!-krzyknęła ochoczo blondynka i podeszłą do lodówki, którą otworzyła.-Wiesz, co znajduje się w lodówce, prawda? Zazwyczaj niczego w niej nie brakuje-powiedziała, po czym zamknęła drzwiczki oraz przeszła do szafki obok.-Tu jest pieczywo-wskazała wyższą półkę-a tutaj różne przyprawy-dotknęła niższej komory.


-Co z naczyniami?-spytała Crisina słuchając uważnie.


-Są tam-Cat pokazała szafkę nieco nad swoją głową.-Otwórz ją, ja nie dosięgam.


Rudowłosa dziewczyna zrobiła to, o czym powiedziała ośmiolatka i od razu zauważyła wiele szklanek, a wyżej talerzy i misek.


-Obok są słodycze, a tutaj-rzekła Caty otwierając szafkę pod blatem-tutaj są wszystkie garnki, patelnie i takie tam. W tamtej szufladzie znajdują się sztućce. 


Cris rozglądnęła się szybko po dość dużej kuchni i starała zapamiętać wszystko, czego właśnie się dowiedziała.
 

-No dobra, nie jest aż tak źle. To na co masz ochotę?


-Możesz zrobić kanapki? Z szynką, w porządku?-Cristina przytaknęła, po czym zaczęła wyjmować z szafek potrzebne rzeczy.-Idę umyć ręce.


Kiedy Cat opuściła pomieszczenie, ktoś przekręcił klucz w zamku i wszedł do mieszkania. Cris domyśliła się, że to pan Malik, ponieważ nie kojarzyła nikogo innego, kto miałby dostęp do kluczy. Po chwili mężczyzna zaczął poruszać się po domu, zapewne w poszukiwaniu swojej córki lub dziewiętnastolatki. Dziewczyna nie potrafiła wytłumaczyć, dlaczego nagle zaczęła się tak denerwować.


-Dobry wieczór, panie Malik-odezwała się Cris, gdy Zayn wszedł do kuchni.-Czy chciałby pan także…


-Gdzie Catherine?-gwiazdor przerwał dziewczynie. Otworzył lodówkę i sięgnął po małą butelkę wody.


-Wydaje mi się, że poszła umyć ręce.


-Wydaje ci się?-spytał mężczyzna, a Cris prawie zaczerwieniła się ze złości. Łapanie za słówka? Poważnie? Będą się bawili w taki sposób?


-Zaczęłam robić jej kolację, więc powiedziała…


-Myślę, że już czas na ciebie-Malik ponownie nie pozwolił dokończyć dziewczynie zdania. Cris patrzyła na niego przez chwilę zdezorientowana nie wiedząc, co powiedzieć. Te słowa chyba nie zostały wypowiedziane w dobrym momencie.


-Catherine chciała kanapki z szynką, więc w takim razie proszę dokończyć za mnie-Cristina rzekła pewna siebie.-Do widzenia.


Dziewczyna sięgnęła po swoją torebkę przechodząc przez salon, ubrała buty oraz płaszcz w przedpokoju, po czym opuściła dom. 


Naprawdę tak to będzie wyglądało? Nie ważne co będzie robiła; przychodzi Malik i od razu ma znajdować się przy drzwiach. Czy to nie jest chore?


Cris przyspieszyła kroku oraz wyjęła ze swojej torebki słuchawki. Szczerze, już po pierwszym dniu miała dość. Ale nie była to wina Cat czy zabawnego blondyna z początku spotkania.




*LittleBigPlanet – gra komputerowa wydana na PlayStation 3 oraz PSP

poniedziałek, 17 lutego 2014

Prolog

Miejsce akcji: Londyn
Czas akcji: od marca 2014 roku
Narracja trzecioosobowa



Od Pauli: W tym opowiadaniu chciałabym spróbować czegoś innego. Nie do końca wiem, jak to wszystko się potoczy, ale mam nadzieję, że nie wyjdzie najgorzej. Zayn jako oschły palant i Cris - wbrew pozorom słodka studentka. Zapraszam i proszę o komentarze na zachętę :)


PROLOG


Młoda dziewczyna niepewnie usiadła na wskazanym przez mężczyznę miejscu i wysiliła się na lekki uśmiech. Odgarnęła pasmo jej włosów za ucho odsłaniając tym samym średniej wielkości srebrne kolczyki z czarnymi elementami.


-Dlaczego chciałabyś podjąć się tej pracy?-zapytał Zayn patrząc na lekko zarumienione policzki Cristiny.


Dziewczyna zdziwiła się słysząc zwrot na „ty”, jednak nie przywarła do tego uwagi i bardziej skoncentrowała się na odpowiedzi, której powinna udzielić.


-Cóż…-zaczęła i odchrząknęła lekko chcąc zlikwidować wyimaginowaną chrypkę w jej głosie.-Uważam, że dobrze dogaduję się z dziećmi, zwłaszcza z dziewczynkami. Jestem młoda i wiem jak wygląda dzisiejszy świat; czego w tych czasach unikać, a co robić częściej podczas opieki nad dzieckiem. Myślę, że to jeden z moich większych atutów. 


-Według mnie twój wiek jest wyłącznie wadą. Jakie możesz mieć doświadczenie w tej sprawie?-odezwał się mężczyzna marszcząc lekko brwi i usiadł wygodniej na fotelu.


-Mam liczne kuzynostwo i kiedy moja ciocia wyjeżdżała, zajmowałam się nim. Nie przypominam sobie, żebym miała jakieś problemy albo żeby ktokolwiek krytykował sposób, w jaki zajmuję się dziećmi.


-To oczywiste, że teraz nie pamiętasz… -Zayn zaśmiał się gorzko, a Cris nagle poczuła jak bardzo chce po prostu wyjść z tego domu i nigdy więcej tu nie wracać.-Studiujesz, prawda?


-Jestem na pierwszym roku florystyki-Cristina odpowiedziała krótko.


-Czemu wybrałaś akurat ten kierunek? Zdajesz sobie sprawę, jak mało zarobisz w przyszłości?


-Nie potrzebuję wielu pieniędzy, żeby być szczęśliwa. Poza tym uwielbiam rośliny i od zawsze chciałam mieć własną kwiaciarnię-rudowłosa dziewczyna wzruszyła ramionami spuszczając na moment wzrok na swoje wiosenne buty. Po chwili podniosła głowę i powiedziała pewniej siebie: -Moje zajęcia zawsze kończą się przed jedenastą i od tej pory jestem do pańskiej dyspozycji. 


Zayn nie mógł zaprzeczyć, że zwracanie się do niego w ten sposób w pewnym sensie mu pochlebiało. „Pańskiej”… brzmiało jakby miał władzę, prawda?


-Wiesz, że moja praca nie jest zwyczajna i nie mogę kontrolować godzin, o których wychodzę z domu czy do niego wracam. To główny powód dla którego płacę ci za dzień, nie za godzinę.


-Oczywiście, rozumiem. Nie przeszkadza mi to-Cris po raz pierwszy odważyła się zerknąć jej rozmówcy w oczy, przez co zauważyła ich piękny, intensywny kolor.-Jeśli będzie taka potrzeba, zostanę do naprawdę późna.


-To nie powinno zdarzać się często, ale zawsze jest taka możliwość-mężczyzna sprostował sprawę.-Do opieki nad Cat dochodzi jeszcze gotowanie i ewentualne sprzątanie, jak sobie z tym radzisz?


-Jak każda dziewczyna, raczej dobrze. Od paru miesięcy nie mieszkam już z rodzicami, więc robię dokładnie to samo w swoim mieszkaniu. 


Mulat skinął głową. Przeczesał dłonią swoje włosy, po czym wrócił do rozmowy.


-W porządku. To chyba wszystko o czym mieliśmy porozmawiać-Zayn westchnął cicho i nie odzywał się przez dłuższy moment. Po chwili wstał dając Cristinie tym samym znak, że zakończyli ich krótkie spotkanie.
 

Mężczyzna odprowadził Cris do drzwi, jednak zanim je otworzył spytał tylko treściwie:


-Jakiej muzyki słuchasz?


Kąciki ust dziewczyny podniosły się lekko z powodu banału wypowiedzianego przez Zayna zdania.


-Głównie rocka-odpowiedziała-to ma jakiekolwiek znaczenie?


-Z jakiegoś powodu nie ufam naszym fankom-mulat również lekko się uśmiechnął, a dziewczyna kiwnęła tylko głową na znak zrozumienia.-Przyjdź jutro o piętnastej, mam już dość szukania kogokolwiek. Nie wydajesz się być najgorsza.


I pomimo tego, że w ustach Zayna to kompletnie nie zabrzmiało jak komplement, Cristina odebrała to o wiele bardziej pozytywnie, niż powinna. Pożegnała się kulturalnie i opuściła ogromny dom pana Malika. 


Mała willa leżała na obrzeżach Londynu, więc jedyną opcją powrotu do mieszkania było złapanie taksówki albo autobusu. Cris jako tańszy środek transportu wybrała autobus i kierując się na przystanek rozmyślała, jak jej, tak naprawdę, nigdy niekończąca się praca będzie wyglądała…